Warzywa nie mają wyznania

Ks. Rafał Starkowicz

|

Gość Gdański 36/2012

publikacja 06.09.2012 00:00

– O pierwszej w nocy z 26 na 27 sierpnia zadzwonił domofon. Człowiek, który przedstawił się jako przyjaciel taksówkarz, powiedział, żebym się ubierał, bo mój sklep płonie – mówi Hani Hraish, imam Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej w Gdańsku.


W sklepie Haniego kupują wszyscy W sklepie Haniego kupują wszyscy
ks. Rafał Starkowicz

Wszystko zaczęło się trzy tygodnie temu. Ktoś podpalił drzwi w lokalu gastronomicznym, który należy do Haniego. – Pomyślałem sobie, że jeżeli ktoś decyduje się na taki krok, może za chwilę zrobić coś gorszego – mówi.
Nie musiał długo czekać, by jego przewidywania się spełniły. Ktoś podpalił roletę antywłamaniową w oknie jego warzywniaka. Część sklepu spłonęła.
Kilka lat temu ktoś regularnie w weekendy tłukł mu szyby w barze, więc przez półtora miesiąca nocami siedział ukryty w krzakach na pobliskiej górce. Złapał wandala na gorącym uczynku. Okazał się nim trzydziestoparoletni umięśniony mężczyzna. Wyzywał go od czarnuchów, baranów, brudasów… Dostał wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu. Co ciekawe, Hani go kojarzył. Mężczyzna mieszkał na osiedlu, choć wprowadził się tutaj niedawno. 


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.