Najpierw przykład, potem dyscyplina

Agnieszka Lesiecka

|

Gość Gdański 37/2012

publikacja 13.09.2012 00:15

W internecie na nowo rozgorzały dyskusje na temat klapsów. Tym razem stronami w sporze są psycholog Dorota Zawadzka, znana z telewizji jako „Superniania”, oraz gdański pastor i pedagog Paweł Bartosik z Ewangelicznego Kościoła Reformowanego.

Spierają się nad zasadnością stosowania kar fizycznych, patrząc przez pryzmat skrajnych wydarzeń. A pośrodku tego sporu stoją polscy rodzice, zarzuceni masą „dobrych rad” z podręczników i ekranu. – Dyscyplina jest ważna. Ale dziecko trzeba przede wszystkim szanować. Nie wolno się nad nim znęcać. Klapsy raczej je złoszczą. Moją metodą było rozstawianie po kątach – mówi Alina Lojtek, mama trójki dzieci. Tydzień Wychowania jest nową inicjatywą Kościoła, która koncentruje się wokół tematu wychowania, odpowiedzialności za nie oraz współpracy rodziców, księży i nauczycieli.

Nie było tabu

Mieszkanie w zwykłym, czteropiętrowym bloku w Gdyni. Na ścianach i półkach kolorowe zdjęcia uśmiechniętych dzieci – Kasi, Grzegorza i Andrzeja oraz ich rodziców – Aliny i Jerzego Lojtków. Rodzice pracują w Marynarce Wojennej, ale śmieją się, że to dzieci nauczyły ich systematyczności i niezostawiania niczego na później. Pani Alina podkreśla, że role rodziców w wychowaniu muszą się różnić. – Mój mąż jest bardzo ciekawy świata i tą chęcią poznania zaraził dzieci. On jest od spraw zasadniczych i merytorycznych, a ja od tych „czulszych” – tłumaczy. Grzegorz, najstarszy z rodzeństwa, od zawsze interesował się teatrem, w liceum pochłonęła go chemia, a ostatecznie... złożył już pierwsze śluby u jezuitów. Kasia, o dwa lata młodsza, kończy slawistykę i filologię polską na Uniwersytecie Gdańskim, będąc ciągle drużynową w ZHR. Myśli o pracy edytora. Najmłodszy – Andrzej, którego pasją było karate, a marzeniem studia medyczne – jest obecnie klerykiem trzeciego roku Gdańskiego Seminarium Duchownego. – Jak wychowaliśmy tę wspaniałą trójkę? Nie wiem. To się działo samoistnie – mówi skromnie pani Alina. – Zawsze staraliśmy się im towarzyszyć. Nie lekceważyliśmy ich problemów. Gdy się pojawiały, trzeba je było razem rozwiązywać. Sporo rozmawialiśmy i spędzaliśmy dużo czasu ze sobą na wycieczkach, spacerach i wspólnych zabawach. Poza tym nigdy nie było u nas tematów tabu. Wstydliwe i trudne pytania zawsze znajdowały odpowiedź – dodaje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.