Przerwana podróż biskupa

ks. Rafał Starkowicz

|

Gość Gdański 49/2012

publikacja 09.12.2012 00:00

30. rocznica śmierci bp. Kazimierza Kluza. – Dla mnie był takim ciepłym człowiekiem. Za cichym jak na biskupa – mówi pan Jacek Szymichowski, jedyny żyjący uczestnik wypadku, w którym zginął bp Kluz.

 Samochód, którym jechał biskup, uderzył w drzewo na prostym odcinku drogi Samochód, którym jechał biskup, uderzył w drzewo na prostym odcinku drogi
ks. Rafał Starkowicz

Kazimierz Kluz urodził się 17 stycznia 1925 r. w niewielkiej podkarpackiej wsi Ołpiny. Był trzecim z kolei dzieckiem zamożnych rolników. Z czasem na świat przyszło ich jeszcze pięcioro. Szkołę powszechną ukończył w swej rodzinnej miejscowości w 1938 r., aby udać się do gimnazjum w Gorlicach. Przerwaną przez wojnę edukację kontynuował na „tajnych kompletach”. Już po wojnie, w 1946, zdał egzamin dojrzałości w tarnowskim Gimnazjum.

Sutanna od ordynariusza

Jeszcze tego samego roku złożył dokumenty w Wyższym Seminarium Duchownym w Tarnowie. Jednak jego edukacja nie trwała tam długo. Zaledwie od 15 września 1946 r. do 15 grudnia 1947 r. Zawiodło zdrowie. Pojawiły się też problemy w nauce. Kłopoty ze zdrowiem powtarzały się zresztą w jego drodze ku kapłaństwu jeszcze wiele razy. Opuścił seminarium; by dalej studiować i przeniósł się na Wydział Teologiczny Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.