Tęsknotę dzielą jak opłatek

Dariusz Olejniczak

|

Gość Gdański 51-52/2012

publikacja 20.12.2012 00:00

Marynarze, z dala od rodzin, starają się stworzyć na statku namiastkę świątecznej atmosfery. Jednak radości dzielonej z bliskimi w rejs nie zabiorą.

Kapitan Bronisław Zujewski Kapitan Bronisław Zujewski
zakłada swój mundur tylko na specjalne okazje
Dariusz Olejniczak

Za moich czasów wszystko wyglądało inaczej – wspomina Bronisław Zujewski, kapitan żeglugi wielkiej, który wiele lat temu pływał pod polską banderą na jednostkach należących do Polskiej Żeglugi Morskiej. – Zaczynałem pływać w latach 60. Pływałem w kolejnych dekadach. To były lata świetności naszej floty. PŻM miała ponad dwieście statków i była obecna na niemal wszystkich wodach świata. Statki pływały z polską załogą, więc święta, wprawdzie z dala od domów, też miały polski charakter.

Kolędy z kaseciaka

Na polskich statkach w Wigilię rozbrzmiewały kolędy i choć były to czasy PRL-u, wszyscy śpiewali i łamali się opłatkiem. Na stołach nie brakowało 12 wigilijnych dań. – I tylko tej domowej, ciepłej atmosfery nie było – wspomina kapitan Zujewski. – No bo tego nie dało się zabrać na statek. Wszystko inne mogliśmy sobie sprowadzić. Jeśli jednostka wypływała w rejs, który miał trwać także w okresie świątecznym, zawsze ktoś zadbał o żywą choinkę, albo chociaż sztuczną. W sklepach „Baltony” można było kupić wszystko, nawet to, czego nie było na stołach w naszych domach, więc i potraw wigilijnych nie brakowało. Co jedliśmy tego szczególnego wieczoru i w świąteczne dni, zależało tylko od talentów i wyobraźni okrętowych kucharzy. Zatem w wigilijny wieczór wśród dań królował karp – smażony lub w galarecie, barszcz z uszkami, grzyby, kompot ze śliwek i inne tradycyjne dania. Nie brakowało ciast.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.