Tajemnice cysterskiego opactwa

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 26/2013

publikacja 27.06.2013 00:00

Historia. Klasztor oliwski przeżył napady krzyżaków, husytów, a nawet samych gdańszczan. Przeciwstawił się epidemii dżumy, a jeden z jego opatów był... agentem służb specjalnych.

W tym właśnie miejscu zakonnicy opiekowali się chorymi i odprawiali Msze św. w czasie wielkiej epidemii dżumy,  która dotarła do Oliwy w 1709 r.  W tym właśnie miejscu zakonnicy opiekowali się chorymi i odprawiali Msze św. w czasie wielkiej epidemii dżumy, która dotarła do Oliwy w 1709 r.
Jan Hlebowicz /GN

Dzieje Oliwy nierozerwalnie związane są z cystersami. Założone przez zakonników opactwo, niemal od samego początku stało się celem zbrojnych ataków. Z jakiego powodu oddział „bożych bojowników” zapuścił się z Czech i Moraw aż nad Bałtyk?

Sierotki nad morzem

W sierpniu 1431 roku Krzyżacy najechali ziemię dobrzyńską i Kujawy. W odpowiedzi Władysław Jagiełło zawiązał przymierze z oddziałami czeskimi w celu podjęcia akcji odwetowej. Dowódcą „sierotek” – radykalnego odłamu husytów, był Jan Čapek. „Boży bojownicy” słynęli z szybkich, nieoczekiwanych ataków i doskonałej organizacji. Jako pierwsi na masową skalę zaczęli używać broni palnej, a także opancerzonych wozów uzbrojonych w niewielkie działa i rusznice, uznawane za pierwowzór czołgów. We wrześniu 1433 r. połączone siły polsko-czeskie dotarły do Gdańska, który w tamtym czasie był pod panowaniem krzyżackim. „Sierotki” przez cztery dni ostrzeliwały miasto, powodując niewielkie zniszczenia. – To była bardziej demonstracja siły, a nie próba zdobycia miasta. Dla „heretyckich” husytów klasztor oliwski był zdecydowanie łatwiejszym i bardziej pożądanym celem ataku – tłumaczy Adam Kromer, historyk, autor książki o Oliwie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.