Na początku był... odpust

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 30/2013

publikacja 25.07.2013 00:00

Jarmark dominikański. – Wiele osób po prostu skorzysta z dobrej imprezy na mieście. Inni będą szukali czegoś więcej. Zadanie dominikanów polega na tym, żeby to „więcej” udało się ludziom odnaleźć – mówi o. Paweł Biszewski OP, organizator „Duszy Jarmarku św. Dominika”.

Na początku był... odpust W uroczystym marszu rozpoczynającym jarmark biorą udział także gdańscy dominikanie ks. Rafał Starkowicz /GN

Popularny Dominik liczy sobie aż 753 lata. Część osób przechadzających się między kolorowymi straganami nie zawsze zdaje sobie sprawę z bogatej tradycji wydarzenia, w którym biorą udział. Jak doszło do powstania najsłynniejszego, największego i najstarszego z polskich jarmarków?

Modlitwa i zabawa

W 1260 roku papież Aleksander IV przyznał kilku dominikańskim klasztorom przywilej odpustowy, związany z dniem założyciela i patrona zakonu. Obok Paryża, Tuluzy i Awinionu w wyróżnionej grupie znalazł się także klasztor gdański. Papieska bulla zezwalała dominikanom z nadmotławskiego grodu udzielać każdemu odwiedzającemu ich kościół aż 100 dni odpustu. Co właściwie oznaczało to dla wiernych?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.