To sztuka poruszania się w przestrzeni miejskiej. Ale nie chodzi o niedzielne spacery, ale o aktywne i wyczynowe pokonywanie przeszkód, jakich w miastach nie brakuje.
Obiekt jest bardzo widowiskowy
zdjęcia Dariusz Olejniczak /GN
Ten sport ludzie uważają za niszową fanaberię – mówi Grzegorz Niecko z klubu Movement, w którym trenują gdańscy parkourowcy. – Ot, zbierze się grupka młodziaków i skaczą po murkach. Tymczasem to jest coś więcej. Naszym mottem jest „Być sprawnym, aby być użytecznym”. Nie wszyscy wiedzą, że parkour wywodzi się z armii i ze służb przeciwpożarowych, a jego pierwowzorem były popularne „małpie gaje”.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.