Marsz śledzia

Jan Hlebowicz

publikacja 24.08.2013 17:38

- To jedyna tego typu impreza w Polsce, która daje możliwość przejścia pasem mielizn przez sam środek wód Zatoki Puckiej - mówi Radosław Tyślewicz, główny organizator.

Marsz śledzia W "Marszu Śledzia" wzięło udział 100 śmiałków. Pośród nich są tzw. nowicjusze, którzy pomaszerowali po raz pierwszy, weterani - osoby, które posiadają już tytuł "Śledzia" i pokonały kiedyś trasę marszu, oraz ratownicy posiadający uprawnienia WOPR Jan Hlebowicz /GN

Po raz trzynasty 24 sierpnia odbył się "Marsz Śledzia", czyli przejście pieszo przez morze w poprzek Zatoki Puckiej z Kuźnicy do Rewy. Trasa marszu biegła pasem płycizn. W wydarzeniu wzięło udział 100 śmiałków.

Celem imprezy jest zaznajomienie uczestników marszu z wyjątkową ciekawostką przyrodniczo-turystyczną, jaką jest Rybitwia Mielizna. - Tylko świadomość istnienia takich "pereł przyrody", jak mielizny między Kuźnicą na Półwyspie Helskim a Rewą, może prowadzić do ich poszanowania z jednoczesnym podniesieniem walorów turystycznych naszego regionu - mówi R. Tyślewicz.

100 śmiałków pokonało trasę, głównie maszerując w wodzie po kolana. - Są jednak etapy, kiedy robi się głębiej i wszyscy tracą grunt. Na ostatnim odcinku uczestnicy musieli zmierzyć się ze sztucznym przekopem w mieliznach, tzw. głębinką o szerokości ok. 1400 m. Byli ciągnięci na linie za kutrem rybackim. Jednak w edycjach typu "extreme" ludzie pokonują ten etap wpław - wyjaśnia organizator.

Uczestnicy wyprawy minęli poligon morski, podziwiając wystające na tym odcinku wraki, w tym wrak okrętu podwodnego ORP "Kujawiak". - Do wzięcia udziału w marszu zachęcają także wspaniałe widoki oraz możliwość obserwowania rzadkiego morskiego ptactwa - uzupełnia R. Tyślewicz.

W czasie marszu jego uczestnicy przeszli ceremonię pasowania na "Śledzia". Polega ona na zjedzeniu surowej ryby. - Są tacy, którzy mówią, że to ich ulubiona część wyprawy. To smakosze ryb. Narzekają i pytają, dlaczego nie mogli dostać więcej. Są jednak i tacy, którzy muszą się psychicznie przełamać, by ten kilkucentymetrowy kawałek przełknąć. Jeśli chce się zasłużyć na miano "Śledzia", nie ma wyjścia - trzeba surową rybę po prostu skonsumować. 

W tegorocznych zapisach elektronicznych, które trwały od lutego do końca maja, do udziału w marszu zgłosiło się łącznie 927 osób. To o ponad 300 więcej niż w roku 2012.

Patronat honorowy nad wydarzeniem objęli: Tyberiusz Narkowicz, burmistrz Jastarni, który co roku osobiście bierze udział w marszu, Jerzy Włudzik, wójt gminy Kosakowo, oraz dr Andrzej Królikowski, dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni.