Słońce, plaża i pełne ręce roboty

Dariusz Olejniczak

|

Gość Gdański 37/2013

publikacja 12.09.2013 00:00

Przyjechało do nas więcej turystów niż rok temu, cieszą się zgodnym chórem urzędnicy, restauratorzy i hotelarze. Tylko ratownicy i policjanci załamują ręce, że w tym sezonie wakacyjnym utonięć też było więcej niż przed rokiem.

Nadbałtycka plaża po sezonie Nadbałtycka plaża po sezonie
Dariusz Olejniczak /GN

Gdańscy urzędnicy jeszcze nie wiedzą, ilu turystów odwiedziło miasto w lipcu i sierpniu. Wiadomo jednak, że miniony sezon można zaliczyć do udanych. – Konkretne liczby poznamy 15 października, kiedy zostanie ogłoszony powakacyjny raport – zapowiada Anna Bartoszewicz-Pajka, wiceprezes Gdańskiej Organizacji Turystycznej. – Ale już dziś możemy powiedzieć, że przyjechało do nas bardzo wielu turystów, nawet więcej niż w latach poprzednich. Oczywiście statystyk poprzedniego roku, w którym odbywały się piłkarskie mistrzostwa Europy, może nie da się przebić, ale całkiem możliwe, że duża liczba turystów to właśnie „efekt EURO 2012”.

Jest dobrze, ale…

Jednak na brak turystów nikt nie narzeka także w miejscowościach, w których piłka nożna ma znikome znaczenie ekonomiczne. – Jesteśmy bardzo zadowoleni i możemy powiedzieć, że sezon u nas jeszcze się właściwie nie skończył – mówi Grzegorz Żaczek z Biura Promocji Urzędu Miejskiego we Władysławowie. – To był dla nas szczególny sezon, bo w tym roku obchodzimy 50. rocznicę nadania Władysławowu praw miejskich i wszystkie imprezy podporządkowaliśmy tej rocznicy – wyjaśnia. Urzędnicy zatem są zadowoleni, podobnie restauratorzy i właściciele mniejszych punktów gastronomicznych. Ale nie do końca. – Rzeczywiście, turystów przybyło, ale niestety spadł poziom ich kultury – narzeka Zbigniew Chodyra, właściciel restauracji „Fiszeria” w Helu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.