Pożar meczetu w Gdańsku

ks. Rafał Starkowicz

publikacja 16.10.2013 12:30

- Dzisiaj o godz. 4.24 otrzymaliśmy zgłoszenie o palących się śmieciach przy meczecie, usytuowanym w Gdańsku przy ul. Abrahama - mówi mł. bryg. Tomasz Szulc, rzecznik KW Państwowej Straży Pożarnej.

Pożar meczetu w Gdańsku Do podpalenia gdańskiego meczetu doszło 16 października 2013 ks. Rafał Starkowicz /GN

Strażacy pojawili się na miejscu już po 5 minutach. - Rzeczywiście paliły się śmieci oraz elementy drewniane, jak się później okazało, ławki. Akcja gaśnicza trwała półtorej godziny. Następnie strażacy poddali wnętrze budowli oddymieniu i sprawdzili stężenie tlenku węgla w pomieszczeniu. Zniszczeniu uległy drzwi wejściowe boczne do meczetu oraz elewacja - relacjonuje Tomasz Szulc. - Na szczęście akcja została przeprowadzone sprawnie i nie doszło do zniszczenia całego meczetu, a wnętrze jedynie uległo zadymieniu. Na miejscu była policja, która obecnie prowadzi czynności wyjaśniające - dodaje.

- Sprawdzamy, czy w pobliżu znajduje się monitoring. Policjanci rozpytują osoby, przesłuchują świadków. Prowadzimy oględziny z technikiem policyjnym i biegłym z zakresu pożarnictwa. W te działania zaangażowani są policjanci z Komendy Miejskiej oraz funkcjonariusze z Komendy Wojewódzkiej - mówi sierż. szt. Lucyna Rekowska, rzecznik prasowy komendanta miejskiego policji w Gdańsku. - Rozpatrujemy tę sprawę pod każdym kątem. W tej chwili jest zdecydowanie za wcześnie, żeby mówić o przyczynie pożaru. Nie wykluczamy żadnej możliwości - stwierdza.

- O pożarze dowiedziałem się nad ranem. Dzwoniono do mnie o godz. 5. Kiedy przyjechałem, była tu już policja i straż pożarna. Pożar wówczas już był ugaszony. Odczułem wielki smutek - opowiada Hani Hraish, imam Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej w Gdańsku. - Trudno powiedzieć, że paliły się śmieci. To były ławki, które wcześniej stały na placu przed meczetem oraz deski. Ktoś musiał celowo umieścić je pod drzwiami i tam je podpalić. To było celowe podpalenie - stwierdza.

Hani Hraish zaistniałą sytuację tłumaczy emocjami wywołanym wczorajszymi wydarzeniami w Bohonikach. - To była nikomu niepotrzebna zadyma. To nas do siebie nie zbliża. To wręcz nas oddala od siebie. Pan Tomasz Miśkiewicz zrobił to dla rozgłosu medialnego. Tu nie chodziło o muzułmanów a nawet o sam hallal. Muzułmanie robili to i będą robić, ale nie trzeba się panoszyć i prowokować ludzi. Po co zapraszać ludzi na ubój rytualny. To nie jest pokaz mody - mówi z goryczą. Podkreśla, że muzułmanie w Gdańsku stanowią część lokalnej społeczności. - My w Gdańsku zawsze będziemy górą. I tak pozostanie. Żyjemy tu jak jedna rodzina. Nie widzę innego zakątka świata oprócz mojej miejscowości w Palestynie - podkreśla. - Chciałem powiedzieć Gdańszczanom, że meczet w Gdańsku - to jest gdański meczet. Należy do nas wszystkich . Nie pozwólmy psuć atmosfery w Gdańsku - apeluje.

Gdański meczet od kilku miesięcy jest remontowany. Do tej pory na ten cel gmina wydała 400 tys. zł. - Wykonaliśmy nową elewację, wyremontowaliśmy wnętrze i wymieniliśmy stolarkę okienną. Kolejne pieniądze czekają. Zamierzamy zrobić nowe pokrycie kopuły a także ją ocieplić. Mamy też wykonać podobne prace w minarecie, wykonać sanitariaty i kuchnię - dzieli się planami na przyszłość gdański imam. Pieniądze na remont Meczetu pochodzą w dużej części ze środków, które gdańskiej gminie muzułmańskiej przekazała Ambasada Arabii Saudyjskiej. - Swoimi ofiarami dołożyli się także członkowie Gminy Muzułmańskiej, ale też mieszkańcy Gdańska innych wyznań – podkreśla Hani Hraish.