Made in Gdańsk

Dobromiła Salik

Może chcielibyśmy, by papież całemu Kościołowi ogłosił na Placu św. Piotra: „Oto z Polski przychodzi lekarstwo na bolączki współczesnego świata”.

Made in Gdańsk

Sama, znając już Miserikordynę i wiedząc, że to specyfik „Made in Poland”, trochę oczekiwałam tego komentarza… Ale potem już się cieszyłam, że pozostaliśmy w cieniu jako Polacy. Niech się nikt nie chlubi – nawet gdańszczanie – a uniwersalne odkrycie niech służy wszystkim, bez wyjątku (przeczytaj tekst Dobrze robi na serce)

Kiedyś o zakonnicy, która umierała w Łagiewnikach, nie wiedział nikt. Obecnie w wielu zakątkach świata jest znana, kochana i czczona. Nie tyle jako Polka, co jako Sekretarka i Apostołka Bożego Miłosierdzia. Z wdzięcznością. Za przypomnienie światu, że Pan Bóg bardziej niż Sędzią jest Ojcem .„Nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, otwieram wpierw na oścież drzwi miłosierdzia Mojego”. Miserikordyna jest taką radosną i „podaną lekko” kontynuacją tego, co streszcza „Dzienniczek”: że w Bożym Miłosierdziu świat znajdzie ukojenie. Że rozkoszą Jezusa są dusze odwołujące się do Jego Miłosierdzia. Takim duszom udziela łask „ponad ich życzenia” (por. Dz 1146).

W Jego ranach jest nasze zdrowie. Niech specyfik polecony w niedzielę przez Franciszka z pewnym przymrużeniem oka, ale tak naprawdę całkiem „na serio”, będzie aplikowany często i z radością. Skutek dla duszy, a może i dla ciała, gwarantowany!