Jak u mamy

ks. Rafał Starkowicz

publikacja 19.04.2014 22:15

Ponad 300 ubogich i bezdomnych z terenu Trójmiasta uczestniczyło w sobotni ranek w wielkanocnym śniadaniu zorganizowanym przez Caritas archidiecezji gdańskiej.

Jak u mamy Po życzeniach metropolita pobłogosławił pokarmy na wielkanocny stół ks. Rafał Starkowicz /GN

W spotkaniu z ubogimi uczestniczyli abp Sławoj Leszek Głódź, metropolita gdański, Jacek Karnowski, prezydent Sopotu, oraz Paweł Orłowski, wiceminister Infrastruktury i rozwoju.

- ʺUbogich zawsze mieć będziecieʺ - przypomniał w rozmowie z "Gościem Niedzielnym" słowa Pisma Świętego abp Sławoj Leszek Głódź. - To prawda, mamy ubogich. Ale mają ich także bogate miasta na całym świecie. I syta Bruksela, i Nowy Jork, i Paryż. Ale grzechem by było, gdybyśmy nimi się nie zajęli - podkreślał. - Musimy uważać, aby ubóstwo nie doprowadzało ludzi do nędzy. Ta druga ma wymiar także duchowy i moralny. Dlatego właśnie odbywa się to zorganizowane przez Caritas spotkanie - wyjaśniał metropolita. - Praca Caritas to nie tylko danie ludziom chleba, żurku i świątecznego jajka. To także uczestnictwo we wspólnej radości. Czynnie włącza się w to dzisiejsze działanie także neokatechumenat. Wielu bezdomnych i ubogich od dwóch miesięcy uczestniczy w spotkaniach tej wspólnoty. Ich droga to dorastanie do tajemnicy chrztu, pogłębienie życia religijnego, a także wyrzeczenie się dominacji mamony - relacjonował.

- Rzeczy, które posiadamy, często nie mają wielkiej wartości materialnej, ale są mocno zintegrowane z naszym myśleniem i postrzeganiem świata - wyjaśnia ks. Janusz Steć, dyrektor gdańskiej Caritas. - Bywa, że jest to bogactwo ziemskie liczone w milionach, ale czasem są to drobne rzeczy, które powodują nasze przywiązanie. Bogactwo jest czymś niewymiernym. Nie posiada wartości bezwzględnej. Ważne w czym pokładamy nadzieję. Postrzeganie tego bogactwa przez człowieka bogatego i ubogiego może być wbrew pozorom dość podobne, a i przywiązanie nie mniejsze - dodaje.

- Akcyjność jest ważna, ale jeszcze ważniejsza jest regularność. Ten codzienny chleb na stole jest wielkim wyzwaniem. W największe mrozy z naszej jadłodajni korzysta ok. 400 osób - przypomina ks. Steć.

- W przygotowaniu dzisiejszego posiłku brało udział trzech pracowników kuchni. Zajęło nam to ok. 3 dni. Byliśmy tu od rana do wieczora. Przygotowaliśmy żurek, bigos z kiełbasą, dużo mięs, pieczenie rzymskie, sałatki, ciasta… - wylicza Stanisław Pupel, szef kuchni sopockiej placówki. - Wydawane codziennie posiłki składają się z dwóch dań i deseru - dodaje.

Przygotowanie wielkanocnego śniadania to nie lada wyzwanie. Już samo rozstawianie namiotu, w którym odbyło się spotkanie, trwało cały dzień. Kolejny zajęło wyposażenie go w zwiezione z sopockich szkół ławki i krzesła. W wydawaniu posiłków brało udział prawie 40 młodych ludzi z wolontariatu gdańskiej Caritas. Po posiłku uczestnicy mieli okazję, aby włączyć się we wspólne malowanie pisanek. - To przecież symbol Wielkiej Nocy, ale także tradycja rodzinna. Chcemy, aby nasi podopieczni, choć przez chwilę poczuli się jak u mamy - mówi ks. Janusz Steć.