Romski problem w Gdańsku

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 36/2014

publikacja 04.09.2014 00:00

– Prosimy pana, panie prezydencie, o pomoc, chcielibyśmy odzyskać nasze domy i móc dalej normalnie żyć – apelują do Pawła Adamowicza Romowie. Miasto odpowiada, że wielokrotnie pomoc oferowało, jednak zawsze była ona odrzucana.

 Romowie, jak sami mówią, mieszkali na działce w Jelitkowie przez 3 lata Romowie, jak sami mówią, mieszkali na działce w Jelitkowie przez 3 lata
Jan Hlebowicz /Foto Gość

Wszystko zaczęło się 4 sierpnia. Między sklecone z dykty domki, stojące na dawnych działkach w Jelitkowie, wkroczyli gdańscy urzędnicy w asyście policji i straży miejskiej. Powiedzieli Romom, że muszą zabrać swoje rzeczy. Rozpoczęło się usuwanie obozowiska...

Tułaczka

Na działce w Jelitkowie mieszkało najprawdopodobniej dziesięcioro dorosłych i pięcioro dzieci. Do Polski przyjechali z rumuńskich Fogaraszy. Wcześniej koczowali już w Katowicach, Częstochowie, we Wrocławiu, gdzie mają część rodziny. Na działce w Jelitkowie, jak sami mówią, żyli od trzech lat. Po kilkunastu dniach od usunięcia obozowiska Romowie w asyście wspierających ich społeczników udali się do Urzędu Miasta, gdzie przekazali swój list prezydentowi Gdańska. „Mamy bardzo trudną sytuację materialną i nie było nas stać na wynajęcie mieszkania. Staraliśmy się nikomu nie przeszkadzać i mieliśmy dobre stosunki z naszymi sąsiadami. Też jesteśmy mieszkańcami Gdańska, chcemy móc tutaj pracować i wysyłać nasze dzieci do szkoły”. Po wręczeniu listu urzędnikom Romowie osiedlili się na jednej z działek w pobliżu Ergo Areny. Zostali z niej usunięci 26 sierpnia przez władze Sopotu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.