Gdy inni załamują ręce

kjg

|

Gość Gdański 46/2014

publikacja 13.11.2014 00:00

Dla pacjentów to często ostatnia deska ratunku i nadzieja na doczekanie się dziecka bez sztucznych interwencji. Przychodzą tu razem, mąż i żona. To ich wspólna decyzja i wspólna sprawa.

Dorota Rodziewicz, pacjentka NaProCentrum, jest już w 13. tygodniu ciąży Dorota Rodziewicz, pacjentka NaProCentrum, jest już w 13. tygodniu ciąży
Krzysztof Gilewicz /Foto Gość

Tu szukają pomocy małżonkowie, których lekarze często pozbawiają złudzeń. Tak było w przypadku Doroty i Władysława Rodziewiczów. – Nie miałam problemu z zajściem w ciążę, ale z jej utrzymaniem – opowiada Dorota. – Pierwszą poroniłam w 8. tygodniu, drugą, w 11. tygodniu. Przy pierwszej już początkowe badanie USG pokazało, że akcja serduszka dziecka jest za słaba. Pani ginekolog rozłożyła ręce i powiedziała, że nic nie da się zrobić. Wkrótce serce przestało bić. Byłam w szoku. Po rodzinnej naradzie postanowiłam poszukać innego lekarza – wyznaje.

Zdrowie pod lupą

Najpierw trafiła za namową siostry do lek. med. Moniki Wojtkiewicz, ginekolog. – Zostałam przyjęta tego samego dnia. Zleciła wykonanie dodatkowych badań, przepisała leki, wysłała na zwolnienie. Zadbała o nas – mówi pani Dorota.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.