Mamo, tato, jest wojna!

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 49/2014

publikacja 04.12.2014 00:00

„W dniu 
17 grudnia roku pamiętnego polska kula z polskiej ręki zabiła brata mojego. Boże Nasz, Boże Nasz, jak ten stan wojenny skrzywdził nas”.


Rodzina Browarczyków w komplecie. Od lewej: Antoni, mama Marianna, siostra Grażyna i tata Czesław Rodzina Browarczyków w komplecie. Od lewej: Antoni, mama Marianna, siostra Grażyna i tata Czesław
reprodukcje Zdjęć z Archiwum rodzinnego
Grażyny Browarczyk-Matusiak: jan hlebowicz /foto gość

Kiedy Grażyna Browarczyk-Matusiak pisała słowa tego wiersza, miała niespełna 10 lat. Był rok 1984. – Wiedziałam, że Tolek (bo tak mówiłam na brata) już nigdy mnie nie przytuli, nie uśmiechnie się i nie kupi mi drożdżówki, jak miał w zwyczaju. Na papier przelewałam złość, żal i smutek. To była moja forma walki – przyznaje po latach.
Trzy dni po wprowadzeniu stanu wojennego Antoni Browarczyk razem z przyjaciółmi wracał z praktyk szkolnych. W Śródmieściu Gdańska natrafili na antykomunistyczną manifestację, do której się przyłączyli. W pewnym momencie padły strzały...


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.