Jeden kieliszek to za dużo

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 02/2015

publikacja 08.01.2015 00:00

– Moje adoptowane dzieci dziwnie się zachowywały, a ja nie potrafiłam zrozumieć dlaczego. Pewnego dnia powiedziałam mężowi, że chyba nie jestem dobrą matką, ponieważ tyle mnie w nich drażni. Dopiero po latach dowiedziałam się, że cierpią na Płodowy Zespół Alkoholowy.

 – Zdarzają się zamożne, dobrze wykształcone pacjentki, które dziwią się,  gdy mówię, że nie powinny pić alkoholu przez całą ciążę – mówi dr n. med. Zofia Pankrac z Kliniki Położnictwa Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego – Zdarzają się zamożne, dobrze wykształcone pacjentki, które dziwią się, gdy mówię, że nie powinny pić alkoholu przez całą ciążę – mówi dr n. med. Zofia Pankrac z Kliniki Położnictwa Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego
Jan Hlebowicz /Foto Gość

Pani Grażyna Nowodworska de Laat święta Bożego Narodzenia spędziła w Gdańsku. Na co dzień pracuje w holenderskiej organizacji pośredniczącej w adopcjach dzieci z Polski. Blisko 30 lat temu sama postanowiła wraz z mężem – Holendrem adoptować troje dzieci. Oczekiwanie na pozwolenie trwało 3 lata. W międzyczasie urodziła dwoje własnych pociech. W końcu procedury dobiegły końca i z wielką radością państwo de Laat powitali w swoim domu Monikę i Adama. Po pewnym czasie dołączył Marek. – U nas w rodzinie nikt nie pił, poza kieliszkiem wina, i to tylko przy wielkich okazjach. Może dlatego, gdy dowiedziałam się, że ich matka jest alkoholiczką, pomyślałam sobie: „jej wybór i jej strata”. Nie zapaliło się u mnie żadne czerwone światło...

Dzieci inne od wszystkich

Dzieci miały inne twarze, dłonie, palce u nóg i proporcje ciała. Monika cierpiała na niedosłuch, a Marek na epilepsję. Po pewnym czasie pojawiły się problemy z równowagą.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.