Dom z dala od domu

Gość Gdański 08/2015

publikacja 19.02.2015 00:00

O trosce o marynarzy, blaszanej puszce na falach i pływaniu pontonem na Morzu Ochockim z o. Edwardem Praczem CSSR rozmawia ks. Rafał Starkowicz.

Ważnym zadaniem jest umożliwienie marynarzon kontaktu ze słowem Bożym. Na zdjęciu ks. Edward z Biblią w języku chińskim Ważnym zadaniem jest umożliwienie marynarzon kontaktu ze słowem Bożym. Na zdjęciu ks. Edward z Biblią w języku chińskim
ks. rafał starkowicz /foto gość

Ks. Rafał Starkowicz: Jak związał się Ksiądz z duszpasterstwem ludzi morza?

o. Edward Pracz CSSR: Miałem pracować przy głoszeniu rekolekcji. Ale gdy zorganizowałem pielgrzymkę do Rzymu dla ludzi morza, pojawiła się propozycja, żebym rozpoczął pracę w tym duszpasterstwie. To był 1991 rok. Wysłano mnie na Morze Ochockie. Pomiędzy statkami przemieszczałem się pontonem. Przeżywałem na morzu święta. Odprawiałem tam Pasterkę. Na zewnątrz zima, mała puszka statku unosząca się na falach, a w środku Msza św. Później zostałem krajowym duszpasterzem ds. ludzi morza, a w 2002 roku na światowym zjeździe w Rio wyznaczono mnie  europejskim koordynatorem. Ostatnio w Watykanie wybrano mnie na kolejną, trzecią już kadencję.

Poważnie to brzmi. Czym się zajmuje taki europejski koordynator?

Przede wszystkim chodzi o wspieranie pracy duszpasterskiej i uaktywnianie placówek oraz wzajemne dzielenie się doświadczeniami. Słuchamy, co mówi papieska rada duszpasterstwa ludzi morza i staramy się wprowadzać to w życie. Staramy się także, aby powstawały nowe ośrodki. Obecnie pracujemy nad tym, by powstała placówka w Turcji.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.