Dusza boli po wódce

Gość Gdański 32/2015

publikacja 06.08.2015 00:00

Abstynencja. Z ks. dr. Bogusławem Głodowskim, duszpasterzem uzależnionych archidiecezji gdańskiej, o kochance wódce, która nie dzieli się z nikim, dopalaczach zbierających śmiercionośne żniwo i legalizacji marihuany rozmawia Jan Hlebowicz.

– Uzdrowienie od uzależnienia wymaga przebaczenia samemu sobie i zmierzenia się z poczuciem winy. Czego nie zrobi się na terapii, trzeba zrobić na płaszczyźnie wiary, w konfesjonale – mówi ks. dr Bogusław Głodowski – Uzdrowienie od uzależnienia wymaga przebaczenia samemu sobie i zmierzenia się z poczuciem winy. Czego nie zrobi się na terapii, trzeba zrobić na płaszczyźnie wiary, w konfesjonale – mówi ks. dr Bogusław Głodowski
Jakub Szymczuk /foto gość

Jan Hlebowicz: W Kościele od wielu lat sierpień nazywany jest miesiącem trzeźwości. W tym szczególnym czasie duchowni zalecają wszystkim abstynencję. Nie wystarczy zwykłe umiarkowanie?


Ks. Bogusław Głodowski: Sierpień to dobry moment dla tych, którzy chcą rozpocząć trudny proces wyjścia z nałogu. Miesiąc bez alkoholu jest także wyzwaniem dla nieuzależnionych. Rezygnując z picia, jesteśmy wsparciem dla wszystkich próbujących pokonać chorobę. Na terenie archidiecezji gdańskiej w sierpniu odbywają się specjalne Msze św. za alkoholików i ich rodziny. W parafiach wystawiane są Księgi Trzeźwości, w których można zapisać intencje za osoby uzależnione czy przyrzeczenia zachowania abstynencji. Co roku organizowana jest także pielgrzymka trzeźwościowa z Oliwy do Matemblewa. Te wszystkie inicjatywy pomagają wyzwolić się z nałogu.


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.