Wjechał na Długą, bo... spieszył się do dziewczyny

Jan Hlebowicz

publikacja 24.08.2015 22:25

Kierowca wjechał na ul. Długą w Gdańsku, mimo że spacerowały po niej tłumy turystów. Jego przejażdżkę pośród zaskoczonych ludzi zarejestrowały kamery monitoringu miejskiego.

Wjechał na Długą, bo... spieszył się do dziewczyny Karę w wysokości 500 zł otrzymał kierowca, który złamał zakazu ruchu i przejechał autem ulicą Długą Straż Miejska w Gdańsku

Był niedzielny wieczór, ostatni dzień Jarmarku św. Dominika. Na ulicy Długiej i na Długim Targu było wciąż tłoczno. W pewnym momencie wśród przechodniów zapanowało poruszenie. Okazało się bowiem, że Traktem Królewskim, od lat niedostępnym dla ruchu kołowego, jedzie samochód.

- Zaniepokoiło to wiele osób, mimo że pojazd poruszał się powoli. Auto dostrzegł chwilę później pieszy patrol Straży Miejskiej. Funkcjonariusze zgłosili ten fakt Stanowisku Kierowania Prewencją i ruszyli w kierunku intruza. Musieli zachować ostrożność, ponieważ nie wiedzieli, kto siedzi za kierownicą i jaka może być jego reakcja na widok mundurowych - opowiada Wojciech Siółkowski ze Straży Miejskiej w Gdańsku. 

Gdy samochód zatrzymał się na wysokości Ratusza Głównego Miasta, strażnicy podeszli do kierowcy i zapytali, dlaczego jedzie deptakiem, na którym obowiązuje zakaz ruchu pojazdów. Mężczyzna tłumaczył, że zmierza... do swojej dziewczyny, która ma na jarmarku stoisko i najwyraźniej pomylił ulice.

Wjechał na Długą, bo... spieszył się do dziewczyny   Długa to reprezentacyjna ulica Gdańska, która biegnie przez Główne Miasto Jan Hlebowicz /Foto Gość Funkcjonariusze polecili mężczyźnie, by natychmiast opuścił pełen turystów Trakt Królewski. Pomogli mu bezpiecznie zjechać w jedną z bocznych uliczek. Następnie kierowca został wylegitymowany.

Sprawcą okazał się niespełna 30-letni mieszkaniec powiatu lęborskiego. - Mężczyzna próbował bagatelizować popełnione przez siebie wykroczenie. Był arogancki i opryskliwy. Upierał się, że mandat w wysokości 500 zł to zbyt sroga kara. Sugerował, że wystarczy mu pouczenie - mówi Maja Gmińska, starszy strażnik z Referatu Dzielnicowego I.

Mundurowi byli jednak nieustępliwi. - Samochód jadący Traktem Królewskim, na którym na co dzień nie spotyka się aut, to duże zaskoczenie, ale i zagrożenie dla pieszych. I nawet osobie spoza Gdańska nietrudno się zorientować, że w tym miejscu jezdni nie ma. Dlatego też o darowaniu kary nie mogło być mowy - zaznacza W. Siółkowski.

Tłumaczenie nie zrobiło na strażnikach żadnego wrażenia. Po dłuższej dyskusji z funkcjonariuszami kierowca ostatecznie przyjął mandat.

Interwencje strażników/Miejski monitoring - Kosztowna przejażdżka Traktem Królewskim - 16.08.2015 r.
Straż Miejska w Gdańsku