Boska kasa

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 40/2015

publikacja 01.10.2015 00:00

Z Jarosławem Szydłakiem, menedżerem zajmującym kierownicze stanowisko w jednym z banków, filozofem, członkiem Domowego Kościoła w Rumi, o pieniądzach, które psują, akcji „Świecka Szkoła” na Pomorzu, Bożej ekonomii i byciu katolikiem w pracy rozmawia Jan Hlebowicz.

 Jarosław Szydłak jest mężem i ojcem. Należy do Domowego Kościoła w Rumi Jarosław Szydłak jest mężem i ojcem. Należy do Domowego Kościoła w Rumi
Jan Hlebowicz /Foto Gość

Jan Hlebowicz: Pieniądze i Jezus Chrystus. Ekonomia i Bóg. Jakoś te słowa do siebie nie pasują...

Jarosław Szydłak: Jeszcze kilka lat temu też tak uważałem. Z tyłu głowy miałem zawsze biblijną scenę, kiedy Jezus bierze do ręki monetę i mówi: „Oddajcie cesarzowi to, co cesarskie, a Bogu to, co Boskie”. Zarabianie pieniędzy uważałem wówczas za przestrzeń, w której Ewangelia niekoniecznie powinna być drogą, wzorem czy wskazówką. Myślałem, że mogę być katolikiem szczerze kochającym Boga, który w sferze finansów może sobie pozwolić na biznes prawy i lewy, na cwaniactwo czy działanie w szarej strefie. Bo przecież wszyscy tak robią, a jakoś sobie w tej trudnej rzeczywistości trzeba radzić. Takie podejście doprowadziło mnie, a wraz ze mną moją rodzinę, do ogromnego kryzysu finansowego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.