Widzą, tylko trochę inaczej

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 47/2015

publikacja 19.11.2015 00:00

Jedyny na Pomorzu. Najpierw ciężka ciąża, a potem jeszcze cięższy poród. I w końcu lekarz, który oznajmia, że zabiera upragnione maleństwo na oddział intensywnej terapii. Właśnie tam poznały się Karolina Kohnke i Natalia Gleinert. Obie usłyszały, że ich dzieci będą głęboko niedowidzące, a także niepełnosprawne ruchowo i umysłowo...

Natalia Gleinert (z lewej) z synem Miłoszem i Karolina Kohnke z Zuzią i mężem Dawidem Natalia Gleinert (z lewej) z synem Miłoszem i Karolina Kohnke z Zuzią i mężem Dawidem
Jan Hlebowicz /Foto Gość

Razem z mężem siedziałam od rana do wieczora przy inkubatorze i modliłam się, by moja córeczka się nie poddała. To, że prawdopodobnie nigdy mnie nie zobaczy, nie było ważne – opowiada pani Karolina, mama 2-letniej Zuzi. – Lekarz powiedział, że syn nie będzie w stanie sam jeść i chodzić. Nieważne. Liczyło się tylko to, by przeżył. Tak bardzo chciałam wziąć go na ręce – wspomina pani Natalia, mama Miłosza. Nie krzyczały: „Jak to możliwe?”, „Dlaczego właśnie nas to spotkało?”. Kiedy tylko stan ich dzieci się poprawił, postanowiły działać...

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.