Żołnierze skazani na zapomnienie

ks. Rafał Starkowicz

publikacja 04.03.2016 23:57

- Książka ta pokazuje niesłychany mozół pracy na rzecz wolności, podjęty w okresie stanu wojennego. Przypomina nam też, że i obecnie taka ciężka, codzienna praca wszystkich polskich patriotów jest potrzebna, żeby wybić się na niepodległość - mówił Krzysztof Wyszkowski, opozycjonista z czasów PRL.

Żołnierze skazani na zapomnienie Spotkanie zgromadziło wielu przedstawicieli solidarnościowej opozycji ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość

Znajdująca się w budynku "Solidarności" sala Akwen stała się 4 marca miejscem promocji książki Andrzeja Michałowskiego, zatytułowanej "Moja Solidarność". Wydarzenie zgromadziło kilkuset działaczy "Solidarności", z których wielu doświadczyło prześladowań w okresie stanu wojennego. W promocji oprócz przedstawicieli stowarzyszenia "Godność", zrzeszającego nieugiętych więźniów politycznych, wzięli udział także Krzysztof Wyszkowski oraz Krzysztof Dośla, obecny przewodniczący regionu gdańskiego NSZZ "Solidarność".

- Chcę wam powiedzieć, że wszyscy jesteście żołnierzami, których skazano na zapomnienie. Dlatego powstała ta książka. Tam są nazwiska ludzi, którzy walczyli i nas wspierali - mówił do zgromadzonych Andrzej Michałowski. - Są wśród nas także oficerowie Służby Bezpieczeństwa, którzy nam pomagali. Dostali za to ciężkie wyroki. Robił to nie tylko Hodysz czy Siedliński - kontynuował Michałowski. - Bardzo wam dziękuję, chłopaki - dodał.

Przemawiający podjęli także wątek bieżących wydarzeń, związany z ujawnieniem teczek świadczących o agenturalnej działalności ważnych przedstawicieli związku. - Są ludzie, którzy twierdzą, że jeżeli przyjmiemy narrację, że Wałęsa był agentem, to uznamy, że SB dało nam wolność, i jednocześnie naplujemy na "Solidarność" - mówił Adam Borowski, wydawca książki, przyjaciel Andrzeja Michałowskiego. - Czy to zmienia obraz organizacji? Czystej, pięknej, walczącej o niepodległość Polski? - pytał. - "Solidarność" mimo że miała w swoich szeregach mnóstwo agentów, nawet jeżeli okazało się, że jeden z jej założycieli był agentem, to jednak wygraliśmy - mówił Borowski. - Możemy dalej o tę niepodległość walczyć. Mieć świadomość, że jest zagrożona, bo nigdy nie jest dana raz na zawsze. Że możemy swoim działaniem dawać świadectwo prawdzie i zwyciężać. Wierzę głęboko, że naszą niepodległość obronimy - stwierdził wydawca.

Wśród podejmowanych tematów znalazły się także refleksje na temat obecnej sytuacji politycznej Polski. - Ta niesłychanie ciekawa książka ukazuje się w niezwykle ważnym dla Polski momencie. To, co przeżywamy dzisiaj - gdy mniema się, że odzyskaliśmy panowanie nad swoim państwem, że odbudowujemy niepodległość i umacniamy wolność - to wszystko nie jest jeszcze pewne. Polska jest teraz poddana niesłychanie brutalnemu, agresywnemu atakowi ze wszystkich stron. Nie tylko ze strony naszych dawnych przyjaciół ze wschodu, ale i naszych nowych przyjaciół z zachodu - oceniał Krzysztof Wyszkowski.

Krzysztof Wyszkowski podkreślał także ogromną rolę edukacyjną Instytutu Pamięci Narodowej. - Naszą walkę trzeba odkryć i pokazać społeczeństwu. Młode pokolenie musi zobaczyć właściwy układ odniesienia. Myśmy walczyli o Polskę. W sierpniu '80 roku chcieliśmy Polski wolnej i suwerennej. Z wiadomych przyczyn zostało to zablokowane - mówił.

W książce "Moja Solidarność" autor opisuje swoje życie, przyjaciół i ludzi, których spotkał podczas opozycyjnej działalności. Zawarł w niej także refleksję nad swoim życiem i nad minionym 25-leciem. - Dostałem propozycję, żeby spotkać się mjr. Frączkowskim. Chciał się spotkać ze mną także płk Wroński. Odmówiłem. Moja książka napisana jest na podstawie wspomnień i dokumentów. Nie chciałem, żeby któryś z funkcjonariuszy sprzedał mi informację, która może później posłużyć twierdzeniu, że pisałem ją pod dyktando esbeków - mówił A. Michałowski.

Wywiad z Andrzejem Michałowskim ukaże się w 11. numerze "Gościa Gdańskiego".