Kesze w miejskiej dżungli

Justyna Liptak

|

Gość Gdański 23/2016

publikacja 02.06.2016 00:00

– Chcesz pomóc? Jeśli tak, to policz ławki, a ja zajmę się prętami. Widzimy się za chwilę –  mówi Michał i odchodzi.

Oliwa ma wiele tajemnic, ale dzięki geościeżce niektóre zostały odkryte. Oliwa ma wiele tajemnic, ale dzięki geościeżce niektóre zostały odkryte.
Justyna Liptak /Foto Gość

Chłopak porusza się szybko, ale jednocześnie bardzo dyskretnie. Nie zwraca niczyjej uwagi. – I właśnie o to chodzi – aby pozostać niezauważonym, bo to pomaga zdobyć skrzynkę bez „spalenia” lokalizacji – mówi.


Michał zajmuje się geocachingiem (geokeszingiem), czyli jest takim współczesnym poszukiwaczem skarbów, których w Trójmieście nie brakuje. – W samym Gdańsku jest takich skrzynek (keszy) multum, każda z inną historią i w innym miejscu, ale łączy je wspólny element – logbook, czyli dzienniczek, w którym wpisuje się fakt odnalezienia kesza – wyjaśnia Michał.


Poszukiwacz zapewnia, że wystarczy dobrze się w wyznaczonym przez GPS miejscu rozejrzeć i można znaleźć prawdziwy „skarb”. – Współrzędne pokazują, że nasza skrzynka znajduje się niedaleko. Chodź, pokażę ci – gestem zachęca do wspólnych poszukiwań.


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.