Jak wikary

ks. Rafał Starkowicz

|

Gość Gdański 33/2016

publikacja 11.08.2016 00:00

– Kardynał rozmawiał z każdym – z prostymi rybakami i plażowiczami. Chciał i umiał słuchać prostych ludzi. Nigdy nie dawał im odczuć swojej pozycji – opowiada ks. prał. Daniel Nowak, proboszcz parafii Chrystusa Króla w Wejherowie.

▲	Kard. Macharski podczas wypoczynku w Karwi. Na zdjęciu wraz z nim ks. Bolesław Lewiński, ówczesny proboszcz, i Zofia Lewińska, siostra proboszcza pracująca jako gospodyni. ▲ Kard. Macharski podczas wypoczynku w Karwi. Na zdjęciu wraz z nim ks. Bolesław Lewiński, ówczesny proboszcz, i Zofia Lewińska, siostra proboszcza pracująca jako gospodyni.
Reprodukcja ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość

Do Karwi przyjeżdżał, zanim jeszcze został biskupem i kardynałem. Początkowo zatrzymywał się w prywatnych kwaterach. Od 1978 roku podczas spędzanych nad morzem wakacji mieszkał jednak już tylko na plebanii. – W pamięci mieszkańców Karwi zapisała się postać przechadzającego się kardynała. Na głowie kapelusz sombrero, flanelowa koszula i dżinsy. Wysoki, szczupły, zawsze wyprostowany. Parafianie z tego powodu mówili o nim „Długopis” – mówi ks. Nowak.

Dostępne jest 22% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.