Nie dla medali

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 34/2016

publikacja 18.08.2016 00:00

– Wcześniej to było cwaniactwo i powszechna beznadzieja. Kiedy wybuchł strajk, wszystko się zmieniło. Jakby z pleców zdjął nam ktoś wielki ciężar. Zaczęliśmy chodzić wyprostowani, a na twarzach pojawił się uśmiech. Wtedy po raz pierwszy od urodzenia poczułem, że to jest prawdziwa Polska – mówi Stanisław Wyrembak.

▲	Stanisław Wyrembak (pierwszy z prawej) żukiem przywoził strajkującej załodze w Pruszczu nagrania ze Stoczni Gdańskiej. ▲ Stanisław Wyrembak (pierwszy z prawej) żukiem przywoził strajkującej załodze w Pruszczu nagrania ze Stoczni Gdańskiej.
Stanisław Wyrembak

W jednej z ankiet zapytano Polaków, z czym kojarzy im się „Solidarność”. Stocznia Gdańska, strajk, wolność, Lech Wałęsa i wielki, biało-czerwony długopis, którym podpisane zostały tzw. porozumienia sierpniowe – takie odpowiedzi padały najczęściej. – Nie byłoby tego wszystkiego bez setek innych – większych i mniejszych zakładów z całego Pomorza, które przyłączyły się do solidarnościowego zrywu, czyniąc go masowym. Nie byłoby też ostatecznego, wielkiego sukcesu bez tysięcy anonimowych bohaterów – lokalnych liderów, „motorów napędowych” tamtych wydarzeń. Ci ludzie po 1989 r. zostali z premedytacją wymazani z historii – podkreśla Arkadiusz Kazański, historyk z gdańskiego Instytutu Pamięci Narodowej.

Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.