O przygodach w domowym zaciszu, wiewiórce Cecylii i bardzo poważnej groźbie syna opowiada aktor, lider zespołu Kanaan Kuba Kornacki.
Kuba Kornacki, aktor i lider zespołu Kanaan, tym razem w roli pisarza. „Ucho w opałach, czyli tajemnicze porwanie w Dolinie Kaczeńców”, to opowieść nie tylko dla dzieci.
Jan Hlebowicz /Foto Gość
Jan Hlebowicz: „Ucho w opałach, czyli tajemnicze porwanie w Dolinie Kaczeńców”. Nie byłoby tej książki, gdyby pewnego razu twój syn nie położył się w progu mieszkania...
Kuba Kornacki: Wszystko zaczęło się jakieś 9 lat temu. Pracowałem jako aktor w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Byłem głodny sukcesu i bardzo zapracowany. Wracałem do domu bardzo późno w nocy, ok. 22.00, 23.00. Zacząłem oddalać się od swojej rodziny. Nie miałem czasu na zabawę z dziećmi ani na rozmowy z żoną. Jednak wtedy sobie jeszcze tego nie uświadamiałem. Coś we mnie pękło dopiero, gdy mój syn, wówczas 6-letni Piotruś, położył się na progu mieszkania i powiedział: „Tato, jak teraz wyjdziesz do pracy, to zabiję twojego dyrektora”. Nie uśmiechał się, to nie był żart. Spieszyłem się na spektakl, więc przestąpiłem nad synem i poszedłem do teatru. To mnie jednak otrzeźwiło.
Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.