Nie dawaj Polakom broni

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 08/2017

publikacja 23.02.2017 00:00

Było ich trzech, w każdym z nich inna krew, ale jeden przyświecał im cel. Przerobiony fragment znanej piosenki to idealny wstęp do opowieści o kociewskiej Jaszczurce.

▲	Spotkanie jaszczurkowców w 1941 roku. Od lewej: Stefania Wyczyńska, Stefan Murawski, Zygmunt Grochocki, Izydor Gencza, Paweł Wyczyński, Elżbieta Resmer. ▲ Spotkanie jaszczurkowców w 1941 roku. Od lewej: Stefania Wyczyńska, Stefan Murawski, Zygmunt Grochocki, Izydor Gencza, Paweł Wyczyński, Elżbieta Resmer.
Zbiory Jarosława Murawskiego

Zelgoszcz, niewielka miejscowość na Kociewiu. 29 czerwca 1941 r. Paweł Wyczyński „Wrzos” kończył 20 lat. Był dobrze zapowiadającym się młodym poetą. Książki pochłaniał pasjami. Ludzie, mijając go po drodze, szeptali do siebie: „On daleko zajdzie”. Zygmunt Bączkowski „Zyga” był o kilka miesięcy młodszy od kolegi. Harcerz. Wulkan energii i pomysłów. Jego pasją była fotografia. Z aparatem i statywem właściwie się nie rozstawał. I w końcu najstarszy. Izydor Gencza „Junak”. Lat 22. Największy z całej trójki spec od wojskowości i konspiracji. Od lat zaczytywał się w książkach o tematyce patriotycznej i w instrukcjach żołnierskich, które „podkradał” starszym braciom. Paweł znał Zygmunta. A Izydor Pawła. Cała trójka po raz pierwszy spotkała się na przyjęciu u „Wrzosa”...

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.