Wszyscy jesteśmy... Dziadami

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 10/2018

publikacja 08.03.2018 00:00

Podczas przesłuchania esbek przyłożył pistolet do głowy 19-latka. „Jeśli w tej chwili nie powiesz, z kim współpracowaliście i kto wami dowodził, to pociągnę za spust!” – wrzeszczał.

Jakub Szadaj (pierwszy z prawej) jest przewodniczącym Niezależnej Gminy Wyznania Mojżeszowego w Gdańsku. Wyrokiem Sądu Najwyższego z 1992 r. został całkowicie oczyszczony z zarzutów postawionych mu podczas Marca ’68. Został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz odznaką honorową za zasługi dla niepodległości. Jakub Szadaj (pierwszy z prawej) jest przewodniczącym Niezależnej Gminy Wyznania Mojżeszowego w Gdańsku. Wyrokiem Sądu Najwyższego z 1992 r. został całkowicie oczyszczony z zarzutów postawionych mu podczas Marca ’68. Został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz odznaką honorową za zasługi dla niepodległości.
Jan Hlebowicz /Foto Gość

Wbrew powszechnemu przekonaniu, Marzec ’68 to nie tylko Warszawa i nie tylko studenci. Najnowsze badania historyków wskazują, że antysystemowe protesty odbywały się również poza stolicą i brali w nich udział młodzi robotnicy oraz młodzież szkolna. – Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że to właśnie w Gdańsku odbyła się największa demonstracja w kraju, w której wzięło udział ok. 20 tys. osób. To właśnie tu skala represji była największa. I w końcu – to w mieście nad Motławą zapadł najwyższy wyrok za działalność antysystemową w okresie wydarzeń marcowych w Polsce – mówi dr Daniel Gucewicz, historyk z gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.

Dostępne jest 6% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.