Co wydarzyło się w stodole Joniuków?

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 11/2018

publikacja 15.03.2018 00:00

Gospodarz Jan szedł z wiadrem jedzenia dla żydowskich przyjaciół. Został przyłapany przez niemieckiego oficera. Zapytany, komu niesie zupę, przytomnie odparł, że dla żołnierzy Wehrmachtu. Oficer tylko pokiwał głową...

▲	Jan i Jadwiga Joniukowie z dziećmi. Zdjęcie powojenne. ▲ Jan i Jadwiga Joniukowie z dziećmi. Zdjęcie powojenne.
Zbiory MIIWŚ, reprodukcja Jan Hlebowicz /Foto Gość

Czarno-białe zdjęcie. Widać na nim eleganckiego młodego mężczyznę, nonszalancko opartego o barierkę. Za nim rozpościera się widok na Adriatyk. W oddali płynie żaglówka. Fotografia została zrobiona w 1946 r. we włoskim Bari. W obiektyw aparatu patrzy Szmul Wallerstein. Cztery lata wcześniej w komorze gazowej zginęła jego żona. On cudem uniknął śmierci. Ukrywał się w stodole gospodarza Jana. Gdyby nie pomoc, którą otrzymał od polskiej rodziny, nie doczekałby roku 1946. Nie zobaczyłby słonecznego Bari, błękitnej wody Adriatyku i leniwie sunącej po wodzie żaglówki.

Abraham i Jan

Żyd Abraham Jomtef i Polak Jan Joniuk znali się od czasów szkolnych. Abraham został krawcem, a Jan przejął duże rodzinne gospodarstwo rolne. Obaj założyli rodziny, ciężko pracowali, jednak nigdy nie zerwali kontaktów. Pierwszy z nich zamieszkał w Węgrowie, drugi – w Grochowie. Ich domy dzieliło 7 kilometrów. Jan zaopatrywał Abrahama w żywność, a Abraham szył ubrania dla Jana i jego najbliższych. Po wybuchu wojny rodzina Jomtefów razem z 8 tys. innych Żydów trafiła do miejscowego getta, a Joniukowie zaczęli wspierać polską partyzantkę. − W okolicy zaczęły tworzyć się oddziały Związku Walki Zbrojnej.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.