publikacja 28.02.2019 00:00
O działaniach żołnierzy wyklętych na Wybrzeżu, ich wpływie na późniejsze działania niepodległościowe oraz o przyjaźni Kaszubów z Kresowianami mówi prof. Piotr Niwiński, wykładowca Uniwersytetu Gdańskiego oraz pracownik gdańskiego oddziału IPN.
▲ Historyk podkreśla, że nawet wówczas, gdy niezłomni wrócili do cywilnego życia, w konspiracji pozostało 200 tys. z nich.
ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość
Ks. Rafał Starkowicz: Zbliżają się obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Jak wyglądała ich działalność na Wybrzeżu?
Prof. Piotr Niwiński: Gdańsk jest specyficznym tyglem narodowościowym. Można powiedzieć, że zdominowany został przez pierwiastek wileński. Wszystko za sprawą ludzi, którzy zostali wypędzeni ze swoich ziem i osiedlili się właśnie tutaj. Zmieszali się tu z ludnością kaszubską i polską. Jednak to Wilno oraz w pewnym stopniu Polesie i Wołyń były elementami dominującymi. Wystarczy zauważyć, że już w 1945 roku w Gdyni rozpoczęła działalność Komenda Okręgu Wileńskiego AK. W 1946 r. odtworzyła się tutaj V Wileńska Brygada AK pod dowództwem mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.