Odliczanie do nowego początku

Justyna Liptak

|

Gość Gdański 11/2024

publikacja 14.03.2024 00:00

W III niedzielę Wielkiego Postu u gdańskich dominikanów odbyła się wyjątkowa uroczystość, przybliżająca przygotowujących się do przyjęcia w Wigilię Paschalną sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego.

Obrzęd ten odbywa się po homilii i ściśle wiąże się z Ewangelią przeznaczoną na dany dzień. Obrzęd ten odbywa się po homilii i ściśle wiąże się z Ewangelią przeznaczoną na dany dzień.
Justyna Liptak /Foto Gość

Obrzędy skrutyniów (łac. scrutare – „przenikać”, „badać”) sprawowane są w trzecią, czwartą i piątą niedzielę Wielkiego Postu. Odbywają się po homilii i ściśle wiążą się z Ewangelią danej niedzieli, a więc z opisem spotkania Jezusa z Samarytanką, następnie z opowieścią o uzdrowieniu niewidomego od urodzenia, a w końcu z obrazem wskrzeszenia Łazarza.

Pierwsze skrutynium odbyło się w czasie Mszy św. celebrowanej przez o. Aleksandra Kozę OP, a przeznaczone było dla katechumenów Nadii i Bartosza, którzy nie ukrywają radości oraz wzruszenia. – Przepłakałam połowę obrzędu, bo było to tak niezwykle otwierające, a przy okazji budujące, że człowiek w Kościele nie jest sam – mówi Nadia. Bartosz dodaje, że nigdy nie był tak blisko ołtarza. – Moja droga do tego miejsca była dość wyboista. Zostałem wychowany w rodzinie Świadków Jehowy, czyli, powiedzmy otwarcie – w sekcie. Mój proces wychodzenia z tego środowiska rozpoczął się w wieku 18 lat. Nie było to proste, bo spotkałem się z ogromnym ostracyzmem ze strony całej społeczności. Moi przyjaciele, z którymi do tej pory spędzałem dużo czasu, radykalnie się ode mnie odwrócili, przestali ze mną rozmawiać. Było mi bardzo trudno – wspomina.

Dwa lata temu rozpoczął swoją drogę, która finalnie przybliża go do przyjęcia do wspólnoty Kościoła katolickiego i, podobnie jak Nadia, nie może się już doczekać. – Odliczam z niecierpliwością dni do tego tak uroczystego początku, chociaż wiem, że później wcale nie będzie już tylko „z górki”, bo pewnie zdarzą się upadki, ale najważniejsze, żeby się podnosić – ciągle się nawracać – mówi Nadia. Dziewczyna ma 17 lat, a do Kościoła przyciągnęła ją dobroć. – Czułam ją od moich wierzących przyjaciół. Zainteresowałam się, skąd ona płynie. Zaczęłam chodzić do kościoła i przekonałam się, że chcę, a nawet potrzebuję tych wartości, które niesie ze sobą wiara. I już teraz wiem, że ta dobroć płynęła z Ducha Świętego – wyjaśnia Nadia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.