Przerwane zajęcia z "równości"

- Nie jesteśmy przeciwnikami jakiejkolwiek grupy mniejszościowej. Oczekujemy jednak, że władze miasta będą szanowały zdanie rodziców, którzy mogą się nie zgadzać z pewnymi treściami, jakie mają być przekazywane ich dzieciom - mówił Przemysław Majewski z Odpowiedzialnego Gdańska.

Stowarzyszenie Odpowiedzialny Gdańsk zorganizowało konferencję prasową przed budynkiem Szkoły Podstawowej nr 24 w Gdańsku, w której w czwartek doszło do przerwania zajęć antydyskryminacyjnych, przeprowadzanych przez zewnętrznych edukatorów.

Według relacji pani Ani, mamy dwojga dzieci uczących się w tej szkole, e-mail informujący o planowanych zajęciach dotarł do rodziców w środę po południu. Ponieważ zawierał jedynie ramowy program zajęć, a w treści znalazło się m.in. sformułowanie, że jednym z celów zajęć jest "kształtowanie postaw szacunku i zrozumienia dla drugiego człowieka bez względu na rasę, płeć, religię, przekonania, pochodzenie etniczne, wiek, niepełnosprawność, orientację seksualną", informacja wzbudziła niepokój części rodziców.

- Dawały prowadzącym dużą swobodę. Pozwalały na wypełnienie ich treściami, których sobie - jako rodzice - nie życzymy - mówi pani Ania. Gdy rodzice wyrazili swój sprzeciw wobec tej inicjatywy edukacyjnej, dyrektor szkoły przerwał zajęcia.

Z czasem okazało się, że zajęcia antydyskryminacyjne nie są związane z "Modelem na Rzecz Równego Traktowania", ale stanowią część działań Urzędu Marszałkowskiego finansowanych z funduszy Unii Europejskiej. Jednak w fundacji, która organizuje te warsztaty, działa osoba, która była jedną z ekspertek pracujących na rzecz wprowadzenia "Modelu".

- Pod koniec czerwca Piotr Kowalczuk, wiceprezydent Gdańska przyznał, że jakiekolwiek wejścia do szkół przez edukatorów ze stowarzyszeń i fundacji zewnętrznych, będą musiały wiązać się z informacją dla nauczycieli i dyrekcji, jak również muszą zostać poprzedzone wyraźną akceptacją ze strony rodziców, którzy otrzymają konkretną informację dotyczącą ich scenariusza. Już pięć dni po rozpoczęciu roku szkolnego mamy pierwszą wyraźną wpadkę, ponieważ zarówno dyrekcja, jak i rodzice byli zaskoczeni, że w szkole zostaną przeprowadzone warsztaty antydyskryminacyjne - mówił Przemysław Majewski.

Przerwane zajęcia z "równości"   - Nie chcemy dowiadywać się o zajęciach z naszymi dziećmi po fakcie, kiedy już usłyszą treści, z perspektywy rodzica - nieodpowiednie - mówi p. Ania, mama dwojga dzieci uczęszczających do Szkoły Podstawowej nr 24 ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość Jak stwierdzają przedstawiciele Odpowiedzialnego Gdańska, problemem jest to, że "wrzucenie do jednego worka" tak różnych okoliczności, jak pochodzenie i orientacja seksualna, będą zawsze budzić niepokój oraz podejrzenia rodziców, że zajęcia mogą dotyczyć drugiej z wymienionych przesłanek.

Co więcej, że mogą sugerować orientację homoseksualną dzieciom znajdującym się w okresie homofilnym, czyli takim, w którym dzieci chętniej przebywają z przedstawicielami tej samej płci. Zaznaczają, że jest to zupełnie niezgodne z wiedzą naukową, bo o ukształtowanej orientacji seksualnej można mówić dopiero po osiągnięciu wieku 21-25 lat.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..