– Jesteśmy dziedzicami tej wielkiej miłości naszych braci z Nadola, spieszących łodziami i pieszo do świątyni żarnowieckiej. Są oni świadkami miłości Kościoła, miłości rodziny i miłości ojczyzny – mówił abp Sławoj Leszek Głódź.
Poświęceniem kapliczki św. Anny w miejscowym skansenie rozpoczęła się 4 sierpnia doroczna pielgrzymka łodziowa na parafialny odpust w Żarnowcu. Niecodziennym uroczystościom przewodził metropolita gdański. I choć kapryśna pogoda próbowała pokrzyżować plany licznie zgromadzonym mieszkańcom Nadola, po krótkiej burzy ponad 100 pielgrzymów ruszyło ku położonej na drugim brzegu przystani w Lubkowie. Tam, na molo, oczekiwała już liturgiczna procesja. Po krótkich powitaniach arcybiskup wręczył dyplomy i wyróżnienia młodym zwycięzcom regat o puchar parafii Żarnowiec. Kolorowa procesja ruszyła drogą przez pola, aby po dwukilometrowym marszu dotrzeć do parafialnej świątyni.
– Przed wojną przez środek Jeziora Żarnowieckiego przebiegała granica państwowa między Polską a Niemcami. Nadole było po zachodniej stronie jeziora jedyną miejscowością należącą do Polski. Jego niezwykle patriotycznie nastawieni mieszkańcy, aby uniknąć przekraczania granicy, co niedziela płynęli łodziami do parafialnego kościoła. A zimą, gdy wody jeziora skute były lodem, przychodzili tutaj pieszo – przypominał genezę pielgrzymki arcybiskup.
Podczas podniosłej liturgii nie zabrakło kaszubskich akcentów. Można było dostrzec parafian ubranych w tradycyjne stroje. Zabrzmiała kaszubska mowa, a w procesji darów niesiono także i tabakę, której wspólne zażywanie jest tu znakiem przyjaźni. Mieszkańcy żarnowieckiej parafii od wieków łączyli bowiem miłość do Polski z kaszubską tradycją.
Po Mszy wierni ruszyli do odpustowych straganów. Uroczystości kościelne rozpoczynają w Żarnowcu trwający dwa dni Jarmark Cysterski