Wiedza wybiórcza

Na stronie internetowej Encyklopedii Gdańska możemy przeczytać, że jest ona pierwszym w historii, całościowym kompendium wiedzy, ukazującym wszechstronny obraz miasta od zarania dziejów do współczesności. Czy aby na pewno?

W sobotę, 24 listopada, odebrałem swój egzemplarz encyklopedii. Właściwie został mi on wręczony podczas uroczystej gali w Dworze Artusa, jako jednemu z autorów haseł. Kiedy wróciłem do domu, pierwsze co zrobiłem, to odpakowałem dzieło z folii. Długo czekałem na ten moment. Nie miałem pojęcia co zastanę w środku.

Pierwsza konstatacja: opasłe tomisko wydane jest naprawdę pięknie. Specjalny gatunek papieru, taki sam jak w encyklopedii Britannica, robi wrażenie. Z przyjemnością przyglądałem się kolejnym stronom, bogatym w oryginalne zdjęcia, ciekawe ilustracje i intrygujące reprodukcje obrazów. Zacząłem czytać.

Nie potrzebowałem wiele czasu, żeby stwierdzić, że dzieło ma braki. I to poważne.

Tadeusz Szczudłowski i Dariusz Kobzdej współtworzyli opozycyjne środowisko Trójmiasta jeszcze przed Sierpniem' 80. Obaj wygłaszali niepodległościowe przemówienia pod pomnikiem Jana III Sobieskiego. Z kart encyklopedii dowiemy się tylko o drugim z nich.

Rozdzielone zostały małżeństwa. Przeczytamy o gdańskiej aktorce Halinie Winiarskiej, natomiast próżno będziemy szukać jej męża, Jerzego Kiszkisa, także bardzo dobrego aktora. Nie inaczej jest w przypadku pary znanych dziennikarzy. Marek Ponikowski znalazł swoje miejsce w publikacji. O Barbarze Szczepule najwidoczniej zapomniano. 

Nie podważając zasług tych, którzy w encyklopedii się znaleźli, przykłady osób pominiętych można mnożyć. Dlaczego nie ma wymienionych poetów znanych i czytanych w całej Polsce ‒ Wojciecha Wencla albo Jacka Dehnela, a napisano o Antonim Pawlaku czy Władysławie Zawistowskim? Co zdecydowało, że dokonania ks. Witolda Bocka zostały uznane za większe niż ks. Józefa Zator-Przytockiego? Czy Andrzej Wajda „zasłużył” na poświęcenie mu hasła w encyklopedii bardziej niż Krzysztof Kolberger, który w Gdańsku urodził się i chodził do liceum?

A co z Piotrem Semką, Agnieszką Chylińską, Anetą Kręglicką, Sewerynem Krajewskim?

Oczywiście twórcy encyklopedii mogą mi odpowiedzieć: właśnie z powodu tych braków, w połowie grudnia uruchomimy Gedanopedię ‒ internetową wersję encyklopedii. Wówczas będzie mógł pan napisać do niej nowe hasła albo poprawić już istniejące. No dobrze, bardzo się cieszę z tej możliwości i uważam ją za naprawdę cenną. Nie ukrywajmy jednak, że wydanie papierowe jest bardziej prestiżowe. To ono przejdzie do historii.  

Wiem, że przy tak ogromnym przedsięwzięciu niemożliwością było uwzględnienie wszystkiego. I właściwie nie o absencję niektórych osób chodzi. Przede wszystkim o proporcje. Część haseł wydaje się zbyt długa w stosunku do zasług ich bohaterów. Tymczasem ludziom związanym z Gdańskiem i w dodatku rozpoznawalnym w całej Polsce, nie poświęca się nawet linijki. Jakim kluczem posłużyli się redaktorzy encyklopedii zamieszczając biogramy jednych, a pomijając drugich, nie mniej, a czasem nawet bardziej dla miasta ważnych i zasłużonych? Z jakiego powodu o pewnych instytucjach napisano, a inne opuszczono?  

Nie chcę tylko krytykować. Encyklopedia pełna jest ciekawostek, a przede wszystkim rzetelnej wiedzy, szczególnie odnoszącej się do przeszłych stuleci. Niektóre zespoły haseł, jak w przypadku gdańskich kościołów, zostały opisane niezwykle starannie i szczegółowo. A i znaczenie dzieła dla Gdańska, takie mam przeczucie, będzie istotne. Wierzę bowiem, że treść encyklopedii wywoła poważną dyskusję o historii i teraźniejszości nadmotławskiego miasta.  

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..