‒ Bardzo trudno powiedzieć co jest konfabulacją, a co prawdą w zeznaniach Molki. W IPN zachowało się bardzo mało dokumentów ‒ powiedział Sławomir Cenckiewicz.
Na Uniwersytecie Gdańskim, 17 grudnia, odbyło się spotkanie z Bogdanem Rymanowskim, dziennikarzem. W panelu dyskusyjnym wzięli udział także m.in. Sławomir Cenckiewicz, historyk oraz Jacek Jancelewicz i Mariusz Popielarz, byli opozycjoniści.
Tematem spotkania była treść głośnej ostatnio książki pt. „Ubek” autorstwa Rymanowskiego. Opowiada ona historię Janusza Molki, najpierw człowieka Solidarności, od 1983 r. tajnego współpracownika, następnie etatowego funkcjonariusza SB w Gdańsku, który z pasją i oddaniem donosił na kolegów z opozycji. Byli wśród nich Lech Kaczyński, Donald Tusk czy Bogdan Borusewicz.
Janusz Molka jest pierwszym agentem bezpieki, który łamie zmowę milczenia. Po latach kłamstw, oszust i manipulacji, rozpaczliwie szuka osobistego odkupienia, odczuwa wstyd. Dzwoni do swoich byłych przyjaciół, na których donosił i prosi ich o wybaczenie. A może to kolejna gra?
‒ Od początku brałem taką możliwość pod uwagę i co tu dużo mówić: bałem się ‒ mówi Bogdan Rymanowski w rozmowie z „Gościem Niedzielnym”. Byłem podejrzliwy. Metoda dziennikarska, którą stosowałem, polegała na wielokrotnym zadawaniu podobnych pytań w celu sprawdzenia, czy relacja Janusza Molki jest spójna ‒ wyjaśnia.
Uczestniczący w spotkaniu, byli działacze Solidarności i Niezależnego Zrzeszenia Studentów, skrytykowali treść publikacji. Twierdzą, że Janusz Molka konfabuluje, być może nawet manipuluje dziennikarzem. A przede wszystkim celowo kłamie, przedstawiając się jako superagent SB. Ich zdaniem, autor nie powinien także budować narracji książki opierając się w znacznej mierze na wspomnieniach byłego esbeka.
‒ Często konfrontowałem wspomnienia Molki z relacjami jego przyjaciół, na których donosił ‒ broni się dziennikarz. Nie byłem narzędziem, którego agent używał do przekazywania swoich esbeckich objawień. Od samego początku traktowałem go z dużym sceptycyzmem i podejrzliwością. Nie mogę jednak dać głowy, czy zawsze mówił prawdę.
Zdaniem Rymanowskiego, Janusz Molka naraził się środowisku byłych pracowników SB, ponieważ jako pierwszy zdradził kulisy pracy bezpieki, opowiedział o mentalności funkcjonariuszy. ‒ Jestem też absolutnie pewien, że nie powiedział mi wszystkiego. Część informacji dotyczących konkretnych, wysoko postawionych agentów traktuje jako swojego rodzaju polisę ubezpieczeniową. Tymi wiadomościami się ze mną nie podzielił. Od początku do końca kontrolował to, co mówił.
Organizatorem spotkania było Niezależne Zrzeszenie Studentów UG