Do osiemnastoletniej dziewczyny ubranej w letnią sukienkę podszedł ubek i z bliska strzelił jej w głowę. Przed śmiercią zdążyła krzyknąć: „Niech żyje Polska!”.
Danuta Siedzik „Inka” i Feliks Selmanowicz „Zagończyk” latem 1946 roku zostali aresztowani i trafili do pawilonu śmierci gdańskiego więzienia. Podczas ciężkiego przesłuchania nie zdradzili żadnego ze znanych adresów konspiracyjnych ani nie wydali swoich kolegów z oddziału. Zmarły przed pięcioma laty ks. Marian Prusak, świadek egzekucji, spowiadał skazanych tuż przed wykonaniem wyroku. „Kiedy wszedłem do celi, widziałem przeraźliwy smutek na twarzy „Zagończyka”. Pierwsze słowa, z którymi się do mnie zwrócił, brzmiały: „No tak, jednak nie skorzystano z prawa łaski...”. Był spokojny. Może tylko taił zdenerwowanie, ale na zewnątrz nie było tego widać” – wspominał kapłan. Podkomendni majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” zostali rozstrzelani 28 sierpnia 1946 r. Przed śmiercią „Inka” wysłała z więzienia gryps do znajomych, u których spędziła ostatnią noc przed aresztowaniem. Na końcu wiadomości napisała: „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.