O abstynencji w sierpniu, zagrożeniach pojawiających się w życiu jednostki i narodu oraz działaniach podejmowanych w archidiecezji na rzecz tych, którzy popadli w uzależnienia, z ks. prał Bogusławem Głodowskim, diecezjalnym duszpasterzem osób uzależnionych, rozmawia ks. Rafał Starkowicz.
Wracając do problemu akceptacji picia, czy próbowania alkoholu przez dzieci… Może rodzice łudzą się, że kiedy sami dadzą dzieciom kieliszek, to będą mieli ich zachowania pod kontrolą?
- Ostatnio powtarzam moim rozmówcom pewną historię. Otóż w więzieniu młody, dwudziestopięcioletni człowiek skazany za zabójstwo, którego dokonał pod wpływem alkoholu, napisał: ”Pierwszy kieliszek ty mi podałaś, mamo”. Nigdy nie wiemy, jak potoczy się życie człowieka. Ale działa w nas grzech pierworodny. Łatwiej się czyta książki złe niż dobre. Łatwiej jest człowieka kopnąć, niż mu pomóc. Tylko że poznanie zła nie daje mądrości. I wszelkie eksperymenty z tym, co złe, powodują niebezpieczeństwo. To tak, jakby dać dziecku odbezpieczony granat. A to nie wróży niczego dobrego. Pewnie wszystkie te dzieciaki kiedyś spróbują alkoholu. Ale chodzi o to, by stało się to w możliwie najpóźniejszym wieku.
Można korzystać w sposób umiarkowany z alkoholu?
- Wszystko jest dla ludzi. No, prawie wszystko. Człowiek jednak musi się nauczyć panowania nad sobą. A to można osiągnąć tylko w wyniku kształtowania postaw, które dokonuje się już w wieku dziecięcym.
Biskupi w tegorocznym liście o sierpniowej abstynencji poruszają temat ojca. Jak ważna w tym kształtowaniu jest jego rola?
- W rodzinie każdy ma swoje role. Matka to ciepło. Nie jest stworzona do noszenia wiader. To ojciec ma być kimś silnym. On daje poczucie bezpieczeństwa. Ma być odpowiedzialny za rodzinę. I kształtuje życiowe postawy. To sprawa pokoleniowa. Jeżeli ojciec otrzymał w swojej rodzinie wzorzec bycia mężczyzną, ojcem i mężem, to też umie to przekazać dalej. Jeżeli tego zabraknie, stwarza wiele realnych problemów. Dzisiaj mężczyźni są zniewieściali, często nie z własnej winy.
Jak to się przekłada na siłę i trwałość narodu?
- Widzimy, że jest coraz mniej dzieci. Kiedy alkoholu nadużywają ludzie w wieku 20–35 lat, kiedy przeżywają czas, który w sposób naturalny sprzyja ojcostwu i macierzyństwu, to jest naprawdę niebezpieczne. Alkohol niszczy relacje, więzi, wierność… A ponadto słabym człowiekiem łatwo manipulować…
Jakie Ksiądz widzi drogi wyjścia z takiego impasu?
- Jeżeli chcemy wyjść z jakiegoś uzależnienia, ważne są różne odniesienia. Tu nie wystarczy sama terapia psychologiczna. Uzdrowienie wymaga zmierzenia się z poczuciem winy i przebaczenia. Czego nie zrobi się na terapii, trzeba zrobić na płaszczyźnie wiary… W konfesjonale…
Jak jest z tym w praktyce?
- Dzisiaj ludzie są odważniejsi. Jeżeli coś nie gra, częściej szukają pomocy. Choć wielu przedstawicieli mediów działa tak, by Kościołowi stworzyć jak najgorszy PR. Dotyczy to często nauczania Kościoła w sferze moralności. Musimy pamiętać, że Kościół potępia złe czyny, a nie człowieka. Przyszedł do mnie kiedyś mężczyzna z bardzo trudnymi doświadczeniami życiowymi i mówi: ”Wiem, że ja nie powinienem do księdza przychodzić, bo żyłem tak, jak żyłem”. Miał w sobie naprawdę lęk. To był wynik tego, co próbuje się dzisiaj w mediach mówić o Kościele. Nie możemy pozwolić, by przylgnęły do nas nieprawdziwe etykietki. Musimy pokazywać prawdę o Kościele.
Co robi się w naszej archidiecezji, aby pomóc ludziom uzależnionym?
- Staramy się działać na różne sposoby. Ważna jest informacja. Realizujemy to przez plakaty i ogłoszenia. Ważne jest bowiem, żeby człowiek wiedział, gdzie może się ze swoim problemem zgłosić. Niezastąpiona jest tu strona internetowa archidiecezji, gdzie można znaleźć adresy tych placówek. Wiele informacji można odnaleźć w kościelnych gablotkach. Istotną rolę odgrywa również pielgrzymka trzeźwościowa z Oliwy do Matemblewa. Idą w niej zarówno ludzie z grup samopomocowych, jak i ci, którzy chcą podjąć trud, a czasem abstynencję z motywów osobistych, społecznych czy narodowych. Wyrusza ich z każdym rokiem coraz więcej. Oprócz modlitwy i świadectwa propagujemy tam trzeźwy styl życia. Są tam konkursy dla dzieci, jest konkurs napojów bezalkoholowych…
Ile jest grup samopomocowych, o których Ksiądz wspomniał?
- Istnieją przede wszystkim przy parafiach. Można je też znaleźć przy przychodniach. Dla samych anonimowych alkoholików jest ich obecnie ponad 60. Dla rodzin nieco mniej. Co do innych uzależnień, to najczęściej prowadzi się te osoby drogą indywidualną. Są jednak grupy samopomocowe dla ludzi z doświadczeniem homoseksualnym, a także uzależnionych od seksu, hazardu czy nawet obżarstwa… Z tym jest nieco trudniej. Przyznanie się do alkoholizmu jest dzisiaj łatwiejsze niż np. do uzależnienia od seksu. To wymaga jeszcze trochę czasu. Ważną rolę w rozpoczęciu terapii odgrywa tutaj konfesjonał.