Po wypowiedzi insp. Mariusza Sokołowskiego, rzecznika Komendy Głównej Policji, której udzielił stacji TVN24, zawrzało.
Rzecznik powiedział m.in., że „na samym początku doszło do pewnych incydentów z siedmioosobową grupą obywateli Meksyku, która to grupa zaczepiała różne osoby na plaży”. To ta siedmioosobowa grupa - według słów rzecznika - miała podejść do grupy kibiców, po czym doszło do sprzeczki słownej, która później przerodziła się w bijatykę.
Informacja, że zarzuty mają być postawione jedynie kibicom Ruchu Chorzów, odbiła się szerokim echem w internetowych publikacjach i na portalach społecznościowych.
- Na chwilę obecną dwaj zatrzymani mieszkańcy Śląska, mężczyźni w wieku 25 i 33 lat, usłyszeli dzisiaj w Komendzie zarzuty udziału w zbiegowisku oraz pobicia osób. Górna granica zagrożenia karą wynosi 5 lat pozbawienia wolności. Osoby te zostaną jeszcze dzisiaj doprowadzone do prokuratury rejonowej w Gdyni, z wnioskiem o zastosowanie aresztu tymczasowego. Kolejna osoba, zatrzymana wczoraj, jest transportowana obecnie do Gdyni. Będzie tu jeszcze dzisiaj wieczorem. Jest to również mieszkaniec Śląska w wieku 29 lat - relacjonuje stan prac policji kom. Michał Rusak, rzecznik komendanta miejskiego policji w Gdyni.
Zapytany o kwestię rozbieżności w tej sprawie prokurator Witold Niesiołowski odpowiada "Gościowi Niedzielnemu":
- Prokuratura prowadzi w sprawie postępowanie przygotowawcze i swoje stwierdzenia opiera na zgromadzonym w sprawie materiale dowodowym. Jest to monitoring, zapis z różnych kamer, które miały wgląd na plażę miejską w Gdyni, ale również są to zeznania świadków i okazanie osób. W oparciu o ten materiał zebrany w trybie Kodeksu Postępowania Karnego prokuratura ustaliła, iż to obywatele polscy byli napastnikami, natomiast obywatele Meksyku byli pokrzywdzonymi. Rozbieżność, jaka występuje pomiędzy komunikatami prokuratury i policji w tej sprawie jest tylko pozorna, ponieważ stwierdzenia policji dotyczące prowokowania całej sytuacji dotyczą, jak stwierdziłem „prowokowania sytuacji”. To znaczy ewentualnego zaczepiania innych plażowiczów przez obywateli Meksyku. Natomiast prokuratura skupia się na znamionach przestępstwa. Na tym, kto był uczestnikiem pobicia, nie zaczepek. Bo same zaczepki nie kwalifikują się jako przestępstwo. Przyjmując nawet czysto teoretycznie, że to obywatele Meksyku zaczepiali kogoś, to nikogo nie upoważnia to do tego, aby za to jedna osoba biła drugą i to jeszcze w sposób tak dotkliwy. Mogę jeszcze stwierdzić, że materiał dowodowy zgromadzony w postępowaniu przygotowawczym w tym dochodzeniu, w żaden sposób również nie potwierdza, aby takie zaczepki ze strony Meksykanów wobec plażowiczów lub kibiców Ruchu Chorzów miały miejsce. Ze zgromadzonego materiału dowodowego wynika też, że pokrzywdzonych zostało kilkunastu Meksykanów. Natomiast dwóch z nich doznało obrażeń ciała, które kwalifikowały się do udzielenia pomocy lekarskiej - mówi prok. Niesiołowski.
Na temat rozbieżności w komentarzach wypowiada się także i sam rzecznik Komendy Głównej Policji.
- Najciekawsze jest to, że na stronie TVN24 nie ma całości tego, co powiedziałem. Niektórzy potem, cytując ten fragment mogą mieć takie a nie inne wrażenie - mówi "Gościowi Niedzielnemu" insp. Mariusz Sokołowski.
Rzecznik podkreśla, że w swojej wypowiedzi ukazywał działania podejmowane przez policję. Wśród nich znalazło się m.in. śledzenie internetowych komentarzy nt. wydarzenia oraz docieranie do ich autorów. Cytowany przez media fragment wypowiedzi był tylko przedstawieniem jednego z dominujących w internecie opisów przyczyn bójki.
- Wycięty z kontekstu fragment nie oddaje tego, na co ja się powołuję i mówię o wstępnych informacjach, o ustaleniach, o tym skąd czerpiemy wiedzę. A w tej wypowiedzi odwołuję się do tego wyraźnie. Nie mam możliwości, aby domagać, by moje wypowiedzi były zamieszczane w całości. Mogę tylko o to prosić.
Rzecznik wypowiada się także o działaniach policji podejmowanych w związku z bójką na plaży.
- Dzisiaj możemy powiedzieć, że czas reakcji policji na tę bijatykę jest adekwatny do sytuacji, która zaistniała. Natomiast wydaje się nam, że błędem było zastosowanie tylko takiej taktyki działania policji, która polegała na utrzymywaniu oddziałów 100-200 m przed plażą i obserwacji tego, co działo się na plaży, przez kilka patroli operacyjnych - mówi Mariusz Sokołowski.
Twierdzi, że o wiele bardziej adekwatnym sposobem działania policji byłaby jej obecność na plaży i reagowanie na wszelkie próby łamania porządku publicznego czy też naruszania swobody i wolności innych osób.
- Niekoniecznie musi podobać się innym plażowiczom, że ktoś zbyt głośno śpiewa, używa słów wulgarnych, że odpala race. Uważamy, że reakcja policji w takich sytuacjach powinna być bardzo zdecydowana. Jeśli jest łamane prawo, reakcja powinna być natychmiastowa - mówi rzecznik.