Nowy numer 39/2023 Archiwum

Krewetki nie gryzą

– Nie chcemy, aby mieszkańcy Gdyni oraz turyści ograniczali swoje kulinarne gusta do frytek i hot dogów. Dlatego proponujemy ciekawe miejsca, gdzie można smacznie i zdrowo zjeść – mówi Katarzyna Gruszka.

Szlak Kulinarny Centrum Gdyni istnieje już od czterech lat. To inicjatywa promująca jednocześnie zwiedzanie miasta i dobrą kuchnię. – Wydajemy folder przedstawiający interesujące szlaki turystyczne wraz z opisem restauracji, które mogą pochwalić się różnorodnym i apetycznym menu. Nawiązujemy tym samym do bogatej tradycji kulinarnej miasta – wyjaśnia K. Gruszka z Agencji Rozwoju Gdyni.

Tygiel smaków

W przedwojennej Gdyni, nazywanej „polskim oknem na świat”, istniało ponad 40 restauracji i co najmniej drugie tyle barów i jadłodajni. – Oprócz rodowitych Kaszubów mieszkało tutaj wielu ludzi z całej Polski, którzy znaleźli zatrudnienie przy budowie portu. Dlatego oferta gastronomiczna miasta musiała odzwierciedlać bardzo różne gusta. Gdynia była bez wątpienia wielkim tyglem kulturowym i kulinarnym II RP – podkreśla K. Gruszka. Do najbardziej eleganckich lokali tamtego okresu, odwiedzanych przez śmietankę towarzyską i gwiazdy kina niemego, należały m.in. „Europa”, „Cafe Bałtyk” czy „Dwór Kaszubski”.

Ten ostatni urządzony był w stylu regionalnym, chwalił się wspaniałą kuchnią... francuską oraz „cenami dostosowanymi do obecnego przełomowego czasu”. Dużą popularnością cieszyła się także koszerna restauracja „Picadilly”. Jej goście najczęściej zamawiali „pypki”, czyli potrawę z pieczonej faszerowanej gęsiej szyi, słodkie ciasteczka „cyces” oraz szczupaka po żydowsku. – Dzisiaj także staramy się zachęcić do potraw z różnych stron świata. Prócz kuchni polskiej i kaszubskiej polecamy m.in. potrawy włoskie, tajskie, chińskie, greckie i japońskie – mówi K. Gruszka.

Chrupiące żabie udka

Najlepszą okazją do skosztowania przysmaków serwowanych przez lokalne restauracje jest udział w Kulinarnym Weekendzie Gdyni. Szefowie kuchni prezentują wówczas swój kunszt podczas pokazów gotowania na żywo, a każdy lokal przygotowuje specjalne menu. Dodatkową atrakcją są tzw. happy hours. Cóż to takiego? – W określonych godzinach restauracje oferują minidania w specjalnej cenie 5 zł. To zachęca ludzi do spróbowania mało znanych i egzotycznych potraw – informuje K. Gruszka. Uczestnicy kulinarnego weekendu mogą delektować się kurczakiem z szynką parmeńską i sosem kaparowym, delicjami z truskawek wypełnionymi aksamitnym musem z białej czekolady czy... chrupiącymi żabimi udkami. Tegoroczną nowością jest Dziecięca Akademia Kulinarna, czyli cykl bezpłatnych spotkań, w czasie których najmłodsi poznają nowe smaki i mało znane przepisy. – Niestety, w wielu polskich domach wciąż królują kuchenka mikrofalowa i przetworzone jedzenie. W trakcie warsztatów staramy się pokazać dzieciom, jak przyrządzić zdrowe potrawy zrobione z naturalnych produktów – podkreśla Piotr Siebielec, szef kuchni restauracji „Coco”.

Zostanę szefem kuchni

– Wszyscy uczestnicy zajęć musieli samodzielnie pokroić ogórka i marchewkę. Zdziwiłam się, bo nikt nie marudził. Moje dzieci potraktowały to jako zabawę, a po warsztatach zapytały, czy mogą pomagać mi w kuchni – opowiada pani Paulina. – Dzięki akademii dzieci próbują potraw, których raczej nie chciałyby zjeść w domu. Widzą, że inni dookoła nie wybrzydzają, więc one nie chcą być gorsze. W ten sposób poszerzają swoje kulinarne zainteresowania – dodaje pani Olga. – Lubię kroić, mieszać i wsypywać przyprawy. Na zajęciach poznałam ciekawe dania, które będę przyrządzała razem z mamą w domu – włącza się 9-letnia Iga. – Nigdy w życiu nie gotowałam i nie pomagałam rodzicom w kuchni. Spodobało mi się bardzo i teraz sama będę sobie robić kolacje – dodaje 11-letnia Nadia. – Co wam dzisiaj najbardziej smakuje? – pytam. – Kokosowe chipsy – odpowiadają zgodnie. – Pokazujemy najmłodszym alternatywę dla sklepowych chrupek nasyconych tłuszczem i węglowodanami. Kokos jest bardzo pożywny, bogaty w błonnik, witaminy i minerały. Pomaga w trawieniu, reguluje metabolizm – wyjaśnia Piotr Siebielec. W pewnym momencie stawia przed młodymi adeptami gotowania dużą misę pełną świeżych krewetek i tłumaczy, jak najłatwiej zdjąć z nich skorupę. – Nie bójcie się, nie ugryzą was – mówi. Dzieci słuchają wskazówek kucharza i zabierają się do pracy. Najbliżej Piotra Siebielca stoi 12-letni Jakub Nowak. Pytam, czy na poważnie interesuje się gotowaniem. Kuba twierdząco kiwa głową. Mówi, że chce iść do technikum gastronomicznego, a potem studiować sztukę kulinarną. Jakie ma największe marzenie? – Zostać szefem kuchni – odpowiada. Dziecięca Akademia Kulinarna przeznaczona jest dla dzieci od 6 do 12 lat. Liczba miejsc na zajęciach jest ograniczona. Organizatorzy proszą o zapisy pod adresem mailowym: projekty@arg.gdynia.pl.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama

Quantcast