Tim Guénard, autor książki "Silniejszy od nienawiści", w pierwszą niedzielę Adwentu odwiedził ze swoim świadectwem sanktuarium NMP Wspomożenia Wiernych w Rumi.
Francuski pisarz i bokser jeździ po całym świecie i opowiada ludziom historię swojego nawrócenia. Gdy miał trzy lata, został porzucony przez matkę, która przywiązała go do słupa jednej z polnych dróg i odeszła. Następnie trafił pod opiekę agresywnego, uzależnionego od alkoholu ojca, który znęcał się nad nim bezlitośnie. A w dniu piątych urodzin pobił go tak mocno, że Tim ledwie to przeżył. Od tamtej pory zaczęła się przepełniona nienawiścią i chęcią zemsty smutna droga pisarza przez poprawczaki i ulicę. Na szczęście, dzięki Panu Bogu, którego nazywa Big Bossem, własnemu uporowi i pomocy innych ludzi, Tim Guénard pewnego dnia całkowicie zmienił swoje życie.
- Dziękuję Big Bossowi, że zjechałem z autostrady przemocy. Dziękuję Mu, że wymyślił te wszystkie zakręty na tej autostradzie - mówił w czasie spotkania. - Tego dnia, gdy zjechałem z autostrady przemocy, zobaczyłem, że po drodze poustawiane są znaki koło drogi. Że jest znak na miasto Szacunek, miasto Delikatność, miasto Zaangażowanie i ostatnie miasto - Przebaczenie. Dorastałem w atmosferze nienawiści. Ale gdy nie wybaczamy, sami okradamy siebie ze szczęścia. A przebaczenie rzuca nowe światło na przyszłość - mówił do zgromadzonych.
W Rumi pisarz opowiedział także o swojej pierwszej adoracji, na którą zaprosił go niepełnosprawny chłopak, o sędzi, która zobaczyła w nim dobrego człowieka, o księdzu, który przy każdym spotkaniu, zamiast kawy i ciastek, proponował mu spowiedź. Zwierzył się również, że gdy zaczynał swoją pracę z ludźmi niepełnosprawnymi, one wtedy wydawały mu się jedynymi normalnymi osobami na świecie.
Tim opowiedział przybyłym na spotkanie, jak pewnego dnia obrabował bank z miłością ks. Rafał Starkowicz /GN - Kiedyś ludzie byli dla mnie problemem. A dzisiaj jestem w nich zakochany. Chcę się z nimi spotykać i być blisko. Jakbym tego nie robił, to tak, jakbym pozbawiał się Boga - dodał na zakończenie.
Pod koniec spotkania Tim poruszył ważną kwestię miłości rodzicielskiej. - Miłość jest jak konto w banku. Trzeba dobrze śledzić odsetki - rozpoczął. - Czy mówisz swoim dzieciom, że je kochasz? Kiedy obgadujemy innych, to nie zamyka nam się buzia. A gdy trzeba powiedzieć "kocham" czy "jestem z ciebie dumny", milczymy. Ludzie często dobrze mówią o zmarłych, ale po co czekać na to, aż człowiek umrze, żeby mówić o nim dobrze? Czemu nie mówisz dobrych rzeczy o nim/niej, kiedy jeszcze żyje?