Zapierające dech w piersiach zdjęcia, mrożące krew w żyłach opowieści i poruszające serca historie. Jednym słowem – Kolosy.
Na trzy dni – od 7 do 9 marca – hala sportowo-widowiskowa Gdynia Arena zamieniła się w wielką salę kinową. W tym czasie globtroterzy, alpiniści, grotołazi i żeglarze opowiadali o swoich dalekich i trochę bliższych wyprawach. Wśród podróżników znaleźli się mieszkańcy Pomorza...
Kaszubi w uzbeckiej jurcie
Nazywają siebie Kaszëbë Team. Ewa Popiel, Piotr Bejrowski, Grzegorz König oraz Łukasz Kalociński latem 2013 r. przebyli blisko 15 tys. kilometrów śladami pomorskich Sybiraków. 14-letnią Skodą Felicią przekroczyli 12 granic na dwóch kontynentach, upamiętniając ofiary stalinowskich zbrodni i przymusowych przesiedleń, a także promując na wschodzie swój region.
– Ludzie, których napotykaliśmy na naszej drodze, interesowali się Kaszubami i celem naszej wyprawy. Byli też bardzo gościnni – przyznają Ewa i Piotr. W uzbeckiej miejscowości Kunrad zostali zaproszeni przez burmistrza do tradycyjnej azjatyckiej jurty, gdzie odbywały się lokalne uroczystości. – Podczas uczty poczęstowano mnie wyjątkowym przysmakiem – mięsem barana wykrojonym znad ucha. Okazało się później, że tylko wybrani dostąpili tego zaszczytu – wspomina Piotr. – Ja także zostałam wyróżniona. Byłam jedyną kobietą w jurcie – dodaje Ewa. Innym razem przypadkowo spotkany Uzbek zaprosił ich na... ślub i wesele swojego syna. – Bawiliśmy się razem przez kilka godzin. Rozmawialiśmy o Hansie Klossie, czterech pancernych i psie oraz Annie German, którą uważają za wielką gwiazdę – opowiada Ewa. Z Uzbekistanu przez Kazachstan dotarli na Syberię. Tam odwiedzili miejsca, które dla 15 tys. pomorskich przesiedleńców okazały się stacjami końcowymi transportów wiozących ich na Wschód. Najwięcej Kaszubów przetrzymywano w obozach wokół Czelabińska na Uralu. – Sybiracy pracowali w bardzo ciężkich warunkach przy wyrębie lasów, w kopalniach węgla i azbestu, kamieniołomach oraz przy załadunku pociągów. Najczęściej umierali z wycieńczenia – mówi Piotr. Niestety, w wielu miejscach tragiczne losy Pomorzan nie zostały w żaden sposób upamiętnione. – Za to niejednokrotnie natykaliśmy się na sowieckie symbole – uzupełnia. – Sierpy i młoty na budynkach, ogromne pomniki Lenina w centrach miast, a także kwiaty pod nagrobkiem Stalina na Placu Czerwonym. Taka jest, niestety, rzeczywistość współczesnej Rosji.