Z minister Anną Fotygą o wartościach, gospodarce i możliwości wpływania z poziomu członka Parlamentu Europejskiego na jakość życia w kraju rozmawia ks. Rafał Starkowicz.
Ks. Rafał Starkowicz: Wielu przedstawicieli kościołów alarmuje, że Europa odchodzi od swoich korzeni chrześcijańskich. Jak można temu przeciwdziałać w PE?
Anna Fotyga: Istotne jest, aby w polityce realizować wartości, które się wyznaje. W tym sensie wiara ma związek z polityką. Polityk ma obowiązek dawania świadectwa wiary, tak, jak każdy inny człowiek, w miejscu, w którym funkcjonuje. Dzisiaj moim miejscem funkcjonowania jest parlament krajowy. Startuję do Europarlamentu - jak każdy kandydat liczę na powodzenie w tych wyborach - i nie mam wątpliwości, że tam również będę starała się promować system wartości, który wynika z mojej wiary. Podczas mojej poprzedniej kadencji w Parlamencie Europejskim prowadziłam różne kampanie. Szczególnie przeciw eutanazji. Bardzo mocno poruszyła mnie wówczas niedobrowolna eutanazja dzieci w Holandii. Pokazywałam schorzenia z którymi dzieci świetnie żyją i są kochane w Polskich rodzinach, a tam bezdyskusyjnie poddawane były eutanazji.
Za świadectwo czasami trzeba płacić wysoką cenę…
- Przeważająca większość mediów, funkcjonujących na teranie państw członkowskich Unii Europejskiej, to są media o profilu lewicującym. One kreują rzeczywistość. Mam wrażenie, że ton nadaje tu także część urzędników Unii Europejskiej. Ale wyraźnie dostrzegam też nurt, który zaznacza swoją tożsamość, wiarę, przekonania i system wartości. Dotyczy coraz większych grup obywateli państw członkowskich Unii Europejskiej. W stosunku do mojej poprzedniej kadencji w Parlamencie Europejskim, myślę, że to pewna pozytywna zmiana.
Kiedy na Węgrzech pojawiła się nawa konstytucja, odwołująca się do Boga i historii, media wieściły konsolidację środowisk lewicowych i rychły upadek Orbána. Tymczasem ostatnie węgierskie wybory pokazały, że naród go popiera …
- Sądzę, że niewierzący dostrzegli w działaniach Orbána realizację również swoich celów. Zapewne były one nieco inne. Wyraźnej promocji wartości chrześcijańskich i tradycji, z której wyrasta państwo węgierskie, towarzyszą jednak konkretne działania w sferze społecznej i gospodarczej. Takie, które promują interes węgierski. I myślę, że znacząca część społeczeństwa, która nie identyfikuje się z wartościami chrześcijańskimi, doceniła tę dbałość o węgierskie interesy. Zdecydowanie nie czują się oni prześladowani. Nie ma wątpliwości, że przeciwko Viktorowi Orbánowi została wytoczona bardzo poważna broń. To były naprawdę armaty poważnego kalibru. On jednak pozostał w tym bardzo zdecydowany, konkretny i konsekwentny. Myślę, że to się docenia u każdego polityka, zwłaszcza przywódcy państwa.
Czy dzisiaj można powiedzieć, że ten atak swój początek miał na zewnątrz kraju?
- To pewnie jest częściowo taka unijna poprawność. Działają też środowiska, które uległy tak dalekiej transformacji, że odbiega to od jakiejkolwiek normy społecznej. To współdziałanie ich interesów globalnych i tych na terenie Węgier spowodowało, że sprawa Orbana była przedstawiana jako wielki problem. On w rzeczywistości nie istniał. Wiem, jak reagowano na nasz rząd. To też były podobne środowiska. Z poważnym oporem spotykały się jakiekolwiek działania premiera Kaczyńskiego czy funkcjonowanie prezydenta…
Wydaje się, że media są dzisiaj dla PiS nieco bardziej łaskawe.
- Dostrzegam tę zmianę. Ale myślę, że jest w tym jeszcze inny czynnik. Władza PO zachowywała się arogancko w stosunku do wszystkich środowisk. Kiedyś mocno poparli ją młodzi, a to oni najwięcej stracili. Emigracja jest powszechną decyzją po osiągnięciu dojrzałości wśród młodego pokolenia. Ludzie starszego pokolenia dostali ʺnagrodęʺ konieczność pracy do późnych lat. Dziennikarze mediów zwłaszcza publicznych są dzisiaj grupą prześladowaną. Sytuacja pracownicza w mediach publicznych jest niezwykle trudna. Doświadczają jej pracownicy telewizji, profesjonalni, zasłużeni dziennikarze różnych mediów… Sądzę, że to również działa. Wówczas brak sympatii ze strony mediów, to była po prostu narracja naszych przeciwników. Nie było żadnych powodów do takiego etykietowania nas. Sama w latach osiemdziesiątych realizowałam projekty, dzięki którym pozwalniani w stanie wojennym dziennikarze, mogli znaleźć jakieś środki do życia. Świetnie się nam wówczas współpracowało. Przyznam, że opinia na mój temat dziennikarzy związanych z kręgami Platformy naprawdę mnie zaskoczyła.
Czy nie przypomina to czasem wojny?
- I to na każdej płaszczyźnie. Ideologicznej, politycznej… Nie dziwimy się temu. Nie chcę powiedzieć, że się nie przejmujemy, ale po prostu robimy swoje.
Co jest dla Polski dzisiaj najważniejsze? Gospodarka czy walka o tożsamość narodową?
- Sfera tożsamości, świadomości, poczucia wspólnoty, przywiązanie i duma z polskości, stanowią niezbędne warunki, aby wszystko inne funkcjonowało prawidłowo. Tylko tak wychowane społeczeństwo jest w stanie w sposób świadomy dbać o swoje bezpieczeństwo. Wówczas jest w stanie na równej płaszczyźnie prowadzić dialog z innymi wspólnotami i społeczeństwami. Dotyczy to także dialogu gospodarczego. Trzeba po prostu wchodzić z innymi w równorzędne relacje gospodarcze. To jest niezbędne, byśmy nie byli krajem zdominowanym gospodarczo. Nie możemy być terenem śmieciowych umów. Wszystkie te sfery muszą być równocześnie rozwijane. Przy czym praca w obszarze tożsamości, powinna być rozłożona na bardzo długi czas. Musi być bardzo cierpliwa i konsekwentna. Nie może zrażać, ale powinna przyciągać młodych i wielkie grupy społeczeństwa. Pozostałe dziedziny wymagają szybkich interwencji. Konkretnych i praktycznych. Mamy program, który obejmuje wszystkie sfery funkcjonowania państwa i bardzo poważne działania w dziedzinie tożsamości i świadomości narodowej.