Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Dom i stolica

Rocznica koronacji. – Sanktuarium pasyjno-maryjne w Wejherowie łączy kult Męki Pańskiej z błagalną modlitwą, zanoszoną przez ręce Maryi. Miejscem, które spaja te rzeczywistości, jest franciszkański klasztor – mówi o. Daniel Szustak.

Choć kaplice na wzgórzach okalających Wejherowo zaczęto budować w roku 1649, geneza tego wyjątkowego miejsca kultu sięga kilkanaście lat wstecz, a decyzję o jej powstaniu podjęto daleko od Pomorza, na ziemi smoleńskiej.

Historia pewnego ślubu

Jakub, syn słynnego Jana Wejhera, wojewody chełmińskiego i malborskiego, od najmłodszych lat służył w wojsku. Kiedy w 1632 r. rozgorzała wojna polsko-rosyjska, Jakub z otrzymanym od cesarza tytułem hrabiego służył w armii króla Władysława IV. Polska armia ruszyła wówczas na odsiecz okrążonemu Smoleńskowi. Pod koniec wojny Jakub Wejher znalazł się pod utraconą przez Polaków twierdzą Biała. Podczas oblężenia armatni wybuch zwalił na niego fragment muru. Przeżył. Gdy leżał przysypany gruzem, nie mając wielkiej nadziei, że zostanie odnaleziony przez współtowarzyszy, podjął ślub: jeżeli Bóg wyprowadzi go z tej sytuacji, on w zamian za to wybuduje kościół ku czci Trójcy Przenajświętszej i ufunduje klasztor.

Niedługo później został wyciągnięty spod zwałów. Młody, wówczas zaledwie 25-letni, żołnierz zapomniał jednak o swoim ślubie. Dopiero kilkanaście lat później, kiedy krążąc po lasach otaczających utworzoną przez niego osadę – Wejherowską Wolę, nagle przypomniał sobie o złożonym ślubowaniu. Pijąc wodę z potoku, zapytał przechodzącego Kaszuba: „Jak zwie się ta rzeka?”. W odpowiedzi usłyszał: „Biała, panie”. Zdarzenia sprzed lat stanęły mu przed oczami. Nie zastanawiał się długo. Przystąpił do realizacji swojego zobowiązania.

Ściśle według planu

Najpierw zbudował kościół Świętej Trójcy. Wielokrotnie przebudowywany stoi w Wejherowie do dzisiaj. Później przyszedł czas na budowę franciszkańskiego klasztoru z kościołem św. Anny. Równolegle Jakub Wejher podjął się stworzenia kalwaryjskich dróżek. W 1649 roku o. Robert z Werden, oliwski cysters, na podstawie dokonanych przez siebie w Jerozolimie pomiarów naniósł na wejherowskie wzgórza plan kaplic. Pod miejscem, w którym miały zostać zbudowane, umieścił garść ziemi z konkretnego miejsca Świętego Miasta. W tym samym roku ruszyła budowa kaplic. Jako pierwsza powstała kaplica upamiętniająca pierwszy upadek Chrystusa. Pozostałe budowane były do roku 1655. Było ich 25. – Tak jak w Jerozolimie, znajdziemy i w Wejherowie Górę Oliwną, Syjon i Golgotę. Takie nazwy z czasem mieszkańcy nadali górom otaczającym miasto. Nawet rzeka Biała na mapach nosi nazwę Cedronu – dodaje pan Bartłomiej Muński, ceremoniarz sanktuarium, szafarz i bożogrobiec. W dzieło budowy włączyli się przyjaciele Jakuba. Fundatorami byli też członkowie jego rodziny, a nawet opat oliwski – Aleksander Kęsowski. Sto lat później powstała jeszcze jedna kaplica, zwana Bramą Oliwską. Wybudowano ją na obrzeżach miasta, w miejscu, gdzie witano pielgrzymów przybywających z Oliwy. Zgodnie z wolą Jakuba Wejhera, pieczę nad Kalwarią sprawują franciszkanie. On sam, choć umarł wcześnie, w 48. roku życia, zdążył jeszcze uczestniczyć w pierwszej Mszy św. sprawowanej na Kalwarii. Franciszkanie odprawili ją przy stacji upamiętniającej spotkanie Jezusa z Matką. Jakub zaś służył do Mszy św. jako ministrant. – Można powiedzieć, że Kalwaria Wejherowska jest duchowo częścią Kustodii Ziemi Świętej, nad którą nasz zakon sprawuje opiekę – mówi z uśmiechem o. Daniel Szustak, gwardian i kustosz sanktuarium.

Kaszubska Jerozolima

– To, że nazywamy Wejherowo Kaszubską Jerozolimą, nie wynika tylko z faktu wiernego odwzorowania odległości, jakie dzielą poszczególne miejsca Męki Pańskiej. W niektórych kaplicach zostały ukryte kaszubskie elementy. Na ścianach znajdują się malowidła wzorowane na tych oryginalnych z Jerozolimy. Jednakże widoki w tle to kaszubskie pejzaże. Podobnie jest z kaplicą Szymona z Cyreny. Ubrany jest w strój miejscowego rybaka – opowiada pan Bartłomiej. Od swego powstania Kalwaria Wejherowska stała się dla kaszubskiego ludu miejscem pielgrzymkowym. Sprzyjały temu papieskie dekrety, nadające kalwarii status miejsca, w którym można uzyskać odpust zupełny. Pierwszą odnotowaną w kronikach jest pielgrzymka z Chełmu, obecnej dzielnicy Gdańska. Co ciekawe, w ubiegłym roku wznowiono ją po 200 latach przerwy. Dziś do Wejherowa przybywają mieszkańcy całych Kaszub. Od 346 lat dociera tu pielgrzymka z Oliwy. Można spotkać tu także pielgrzymów z Kościerzyny. Ci, aby dojść na święte dróżki, muszą przebyć pieszo ponad 100 kilometrów. Ich pielgrzymowanie trwa 5 dni. Do domów, po odpuście, również wracają pieszo. – O tym, jak ważnym miejscem pielgrzymkowym jest kalwaria, świadczy chociażby fakt, że znalazła swoje miejsce w epopei kaszubskiej „Życie i przygody Remusa” Aleksandra Majkowskiego. Opisana jest tam ze szczegółami właśnie pielgrzymka kościerska – wyjaśnia pan Bartłomiej.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama