– Najciekawszym przypadkiem użycia naszego quadrocoptera było zlecenie na pomiar liczby ptaków na danym terenie – opowiada Marek Szypulewski. – Zrobiliśmy zdjęcia, a potem leśnicy liczyli ptaki.
Prezentacja dronów na Politechnice Gdańskiej nie jest przypadkowa. – Małymi krokami chcemy zachęcić młodych ludzi do studiowania na nowym kierunku technik geodezyjnych w inżynierii, który chcemy zainaugurować w lutym przyszłego roku wspólnie z Wydziałem Inżynierii Lądowej i Środowiska – mówi prof. Mohamed Hossein Ghaemi, prodziekan ds. kształcenia na Wydziale Oceanotechniki i Okrętownictwa PG. Szkolenie odbyło się na dziedzińcu im. Jana Heweliusza w gmachu głównym PG.
Zgromadziło przede wszystkim studentów. Drony, czyli bezzałogowe, małe samoloty sterowane drogą radiową, stają się coraz popularniejsze i dostępniejsze. Dotąd wykorzystywane były głównie przez siły zbrojne do działalności wywiadowczej czy zarządzania polem walki, bo dzięki nim pilot nie naraża życia i zdrowia w przypadku ataku nieprzyjaciela. Ich cena i koszty eksploatacji są dużo mniejsze niż śmigłowców. Tańsze i krótsze jest też szkolenie operatorów niż tradycyjnych pilotów. Znajdują więc coraz więcej zastosowań, także cywilnych.
Quadrocoptery na topie
Jednym z pierwszych ochotników do latania dronem był student PG Adrian Wieczerzycki. – Sterowanie urządzeniem nie jest tak proste, jak np. samochodzikiem. Trzeba wprawy, aby precyzyjnie i w sposób skoordynowany poprowadzić je w locie. Szczególne trudności sprawiło mi ustawienie drona na określonej wysokości w jednym miejscu. Operowanie naraz dwoma dźwigniami – góra, dół, do przodu i do tyłu, obrót, na boki. Tego trzeba się nauczyć – mówi. Kurs nauki latania poprowadzili pasjonaci techniki dr inż. Henryk Olszewski z Wydziału Oceanotechniki i Okrętownictwa PG oraz Marek Szypulewski z firmy ITMAR.PL z Elbląga. – Budujemy drony już od 2008 r. Jeden jest całkowicie naszej konstrukcji, pozostałe pięć zostały znacząco przez nas ulepszone – mówi H. Olszewski. – Nasze quadrocoptery HOLMS (nazwa pochodzi od pierwszych liter naszych nazwisk), czyli drony o konfiguracji pionowzlotu, posiadają cztery wirniki obracające się parami w przeciwne strony. Dzięki temu znoszony jest moment obrotowy, czyli nie kręcą się wokół własnej osi w czasie lotu. Na pokładzie drona znajduje się miniaturowa kamera, najczęściej Go Pro, zainstalowana na specjalnym urządzeniu zwanym gimbalem, którego zadaniem jest odpowiednie ustawienie kamery w czasie lotu i stabilizacja, czyli utrzymywanie poziomu mimo drgań. Pomagają w tym liczne czujniki. Obraz otrzymywany z kamery jest wysokiej jakości nawet podczas silnego wiatru. Dron wyposażony jest w popularny system nawigacji satelitarnej GPS. Można nim sterować po zdefiniowanej wcześniej trasie zaprogramowanej w komputerze (np. Google Maps). Leci wzdłuż wyznaczonych punktów i wraca na miejsce startu. Niedokładność obecnych map może jednak spowodować problemy z oczekiwanym przemieszczaniem urządzenia. Większe zadowolenie użytkownikom sprawia ręczne sterowanie joystickiem.
Zakupy w oknie
Niewielka masa i duża mobilność dronów pozwalają na ich szerokie zastosowanie. – W fazie testów jest system dostarczania produktów tymi urządzeniami przez firmę Amazon z USA. W niedalekiej przyszłości dron z paczką zastąpi kuriera i przyleci pod budynek. Pod okno nie da rady z uwagi na niedokładności map. – opowiada Marek Szypulewski. – Ważnym zastosowaniem latającego robota jest monitorowanie wałów przeciwpowodziowych dzięki zamocowanej kamerze termowizyjnej. Najciekawszym przypadkiem użycia naszego quadrocoptera było zlecenie na pomiar liczby ptaków na danym terenie. Zrobiliśmy zdjęcia, a potem leśnicy liczyli ptaki. Ostatnio rejestrowaliśmy turniej tańca towarzyskiego w Olsztynie. Początkowa dezorientacja przerodziła się w zachwyt. Dron poprzez wirniki wytwarzał wiatr, chłodząc w ten sposób tańczące pary. – Urządzenia stosujemy do oceny strat ciepła w budynkach, przy zdjęciach termowizyjnych dachów, fotogrametrii, czyli odtwarzaniu kształtów, wymiarów i wzajemnego położenia obiektów w terenie – mówi H. Olszewski. – Wykorzystujemy je też do oceny zanieczyszczeń powietrza, kontroli obiektów przemysłowych, ochrony przeciwpożarowej lasów.
A co na to przepisy
Obecnie pozwolenie na korzystanie z dronów wymagane jest jedynie przy lotach komercyjnych. – Trzeba wykazać się certyfikatem Urzędu Lotnictwa Cywilnego, który otrzymuje się po zdaniu egzaminu państwowego – wyjaśnia H. Olszewski. – Wcześniej wskazane jest ukończenie kursu obsługi, który m.in. odbywa się w Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym w Gdyni. Pozwolenie dotyczy przede wszystkim filmowania z powietrza. Hobbyści na razie mają spokój. – Jeżeli nie przekroczymy wysokości 25 m i odległości 500 m, możemy spać spokojnie – dodaje M. Szypulewski. Dziś prawie w każdym sklepie modelarskim można kupić gotowy dron, często wyposażony już w kamerę. Jego cena, choć jeszcze wynosząca parę tysięcy złotych, dla niektórych pasjonatów nie stanowi przeszkody. Zdjęć zaś wykonanych z miejsc niedostępnych dla innych nic nie zastąpi.