- Krzyż domaga się rachunku sumienia, który robimy tu co roku - mówił Janusz Śniadek 17 grudnia podczas wieczornych uroczystości w Gdyni. - W tym roku ten rachunek jest szczególnie gorzki. Czy na darmo Janek Wiśniewski padł? - pytał Janusz Śniadek.
Gdyńskie obchody 44. rocznicy wydarzeń Grudnia ’70 rozpoczęły się już o godz. 6 uroczystościami u stóp znajdującego się nieopodal stoczni pomnika, w miejscu, gdzie milicja i wojsko oddały pierwsze strzały do idących do pracy robotników.
Następnie, o godz. 16.30 w Kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gdyni odprawiono uroczystą Eucharystię w intencji ofiar grudniowych wydarzeń. Przewodniczył jej ks. prał. Henryk Lew-Kiedrowski. Przybyli na nią nie tylko przedstawiciele władz samorządowych i parlamentarzyści, ale także liczne delegacje organizacji związkowych z całej Polski. Wśród kilkudziesięciu pocztów sztandarowych można było dostrzec delegacje śląskich górników oraz ubranych w góralskie stroje przedstawicieli małopolskiej Solidarności. Nie zabrakło także młodzieży, niosącej sztandary gdyńskich szkół.
- My nie możemy zapomnieć o naszej gehennie - mówił w homilii ks. Henryk Lew-Kiedrowski. - Ile razy pod krzyżem przy Urzędzie Miasta wołaliśmy o sprawiedliwość. I nic się nie zmienia. Nie chodzi nawet o karanie ludzi, ale o prawdę - podkreślał kaznodzieja. Dodał także, że jako chrześcijanie chcemy żyć przebaczeniem. Zaznaczał jednak, że warunkiem przebaczenia jest stanięcie w prawdzie. - Jezus przebaczył Piotrowi, który się go zaparł. Ale Piotr zapłakał - stwierdził.
Mówiąc o nagłej śmierci gdyńskich robotników ks. prałat pytał: - Czy byli na to przygotowani? - Niektórzy może tak - odpowiedział po chwili. - Nie wiemy kiedy odejdziemy. Chodzi jednak o to, żeby być zawsze gotowym. Mamy być w jedności z Chrystusem. Wówczas możemy się nie lękać śmierci - dodał na zakończenie kapłan.
Po Mszy św. jej uczestnicy udali się w uroczystym przemarszu ulicami Gdyni pod znajdujący się obok Urzędu Miasta pomnik Ofiar Grudnia ’70. Tam, po ceremonii wojskowej z udziałem kmdr. Ryszarda Grudzińskiego, zastępcy dowódcy 3. Fotylli Okrętów oraz orkiestry reprezentacyjnej i kompanii honorowej, odczytano Apel Poległych. Modlitwę w intencji pomordowanych w Gdyni odmówił ks. prał. Sławomir Decowski, diecezjalny duszpasterz ludzi pracy.
- Chcemy żyć w kraju wolnym i niepodległym, który jest krajem sprawiedliwym, a więc takim, który zbrodnię nazywa zbrodnią - podkreślał Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni ks. Rafał Starkowicz - 44 lata temu do spieszących do swych codziennych zajęć portowców, stoczniowców, uczniów, zwykłych ludzi strzelała milicja i wojsko. Ich jedyną winą było to, że spieszyli do swych codziennych zajęć - mówił u stóp pomnika Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni. - Co roku wracamy do tamtych tragicznych chwil w historii naszego miasta. - Czynimy to dlatego, że mamy świadomość, że to część naszej tożsamości, pamięci i historii. Ona każe nam pamiętać o tych ofiarach, które torowały polską drogę do wolności - kontynuował prezydent Szczurek. - Tamta grudniowa rana jest wciąż niezabliźniona. Pomimo 25 lat wolnej Polski ofiary nie doczekały się jeszcze sprawiedliwego osądu sprawców zbrodni. I choć coraz trudniej w to uwierzyć, że polski wymiar sprawiedliwości dokona tej oceny i osądu, że usłyszymy, że zbrodniarz jest zbrodniarzem, to z tego miejsca, co roku będziemy jak wyrzut sumienia przypominać, że domagamy się osądzenia zbrodni Grudnia ’70 roku. Czynimy to w imię pamięci tamtych ofiar, ale także myśli o tym, że chcemy żyć w kraju wolnym i niepodległym, który jest krajem sprawiedliwym - dodał.
- W tym uświęconym krwią naszych braci miejscu, dziesięć lat po grudniowej zbrodni,/.../stanął prosty, sosnowy krzyż opatrzony tabliczka: „tu stanie pomnik”. A kiedy wreszcie w powoli odzyskującej wolność Polsce stanął pomnik, nadaliśmy mu również formę krzyża - przypominał zgromadzonym Janusz Śniadek ks. Rafał Starkowicz - Okazało się że 25 lat to za mało, żeby osądzić głównego oskarżonego o sprawstwo [red. wydarzeń grudniowych]. Jego pochowano z honorami państwowymi, z udziałem głowy państwa. Naszych braci grzebano nocą - mówił Janusz Śniadek. - Polski wymiar sprawiedliwości bezpowrotnie utracił szansę zmycia z siebie tej hańby - ocenił poseł.
- O Grudniu ’70 roku śpiewamy: ʺZa chleb i wolność, za wolną Polskę, Janek Wiśniewski padłʺ. Dlatego proponuję nazwać to miejsce, w którym się gromadzimy Placem Wolnej Polski. Niech ta nazwa stanie się czytelnym znakiem dla wszystkich, w imię jakich wartości gdynianie są gotowi oddawać życie - powiedział Janusz Śniadek. Zaznaczył także, iż w niedługim czasie złoży u prezydenta Gdyni odpowiednie wnioski w tej sprawie.