- Nie spoczniemy, dopóki nie uda nam się odkryć miejsca, gdzie znajduje się wrak legendarnego "Orła" - mówi Grzegorz Świątek, historyk, członek ekspedycji.
Na Morzu Północnym 11 maja wystartowała ekspedycja "Santi - odnaleźć Orła". Ekipa poszukiwawcza liczy 10 osób. W jej skład wchodzą fotografowie, nurkowie, hydrografowie i historycy. - Mimo różnych pasji, połączyła nas wspólna idea. Poświęcamy każdą wolną chwilę na wyjaśnienie losów polskiego podwodnego okrętu, który w czasie II wojny światowej przepadł bez wieści gdzieś na Morzu Północnym - informuje G. Świątek.
Tajemnica zaginięcia "Orła", mimo upływu ponad 70 lat, do dziś nie została rozwiązana. Jest kilka hipotez, które próbują wyjaśniać, jak doszło do tej tragedii.
Część badaczy twierdzi, że okręt został zniszczony przez jednostkę Kriegsmarine. Według innej teorii, mogło dojść do przypadkowego storpedowania "Orła" przez powracający z patrolu holenderski okręt podwodny. Z kolei brytyjski wiceadmirał Max Horton przekonuje, że winny jest atak lotnictwa niemieckiego. Według kolejnej hipotezy, doszło do nieszczęśliwego wypadku - eksplozji własnej torpedy lub awarii na pokładzie jednostki.
Członkowie ekipy "Santi" stawiają jeszcze inną tezę - przyczyną zniszczenia okrętu mógł być... omyłkowy atak sojuszniczego, brytyjskiego bombowca hudson z 3 czerwca 1940 r. ok. 180 km na wschód od wybrzeży Szkocji. - Opieramy się na wynikach badań Tomasza Kawy i dr. Hubera Jandy. Analiza dzienników pokładowych okrętów podwodnych działających na Morzu Północnym wskazuje, że w tym dniu żadna jednostka, która wróciła do bazy, nie została zaatakowana z powietrza. Nie powrócił jedynie ORP "Orzeł" - tłumaczy G. Świątek.
- Nasze ustalenia są wynikiem kilkuletniej kwerendy w archiwach polskich, angielskich i niemieckich. Przekopaliśmy się przez dziesiątki tysięcy dokumentów. A od angielskich rybaków i nurków otrzymaliśmy cenne informacje o wrakach zalegających w pobliżu miejsca ataku - dodaje.
Do tej pory zadania odnalezienia wraku "Orła" podjęło się kilka niezależnych ekspedycji. Niestety, każda kolejna wyprawa kończyła się fiaskiem. Ekipa "Santi" będzie Podczas ekspedycji ekipa "Santi" skorzysta z nowoczesnego, specjalistycznego sprzętu Materiały "Santi odnaleźć Orła" szukać zatopionej jednostki na obszarze ok. 100 km kw., w miejscu domniemanego ataku angielskiego bombowca. Wybrany przez nich obszar nigdy nie był badany przez hydrografów. Jeśli polski okręt spoczywa na dnie w tym miejscu, jest bardzo prawdopodobne, że uda się go znaleźć.
- Dysponujemy najnowocześniejszym sprzętem - sonarem bocznym i sondą wielowiązkową, pozwalającymi na pokazanie szczegółowego obrazu wraku z wszystkimi cechami charakterystycznymi. Posiadamy też specjalistycznego, wyposażonego w kamery robota podwodnego - mówi dr inż. Benedykt Hac, hydrograf, członek ekspedycji.
- Jeśli postawiona przez nas teza jest błędna, to wykluczymy przynajmniej kolejny obszar, w którym mógłby się znajdować wrak. Nie poddamy się, dopóki "Orzeł" nie zostanie odnaleziony - zapewnia G. Świątek.
- Chcemy w ten sposób oddać hołd członkom załogi i dopisać zakończenie do karty ich bohaterskich czynów. A krewnym marynarzy przywrócić spokój, którego brakuje każdemu, kto nie zna miejsca spoczynku swoich najbliższych - podsumowuje.
ORP "Orzeł" został zbudowany w holenderskiej stoczni De Schelde. Okręt przybył do Polski na początku 1939 roku i w swoim czasie był najnowocześniejszym i najpotężniejszym okrętem podwodnym na Bałtyku.
Po dwóch tygodniach od rozpoczęcia działań wojennych okręt zacumował w Tallinnie, gdzie poddał się internowaniu. Władze estońskie, naciskane przez Niemców, nakazały rozbrojenie "Orła" oraz usunięcie wszystkich map morskich. Wówczas polscy marynarze, dowodzeni przez pierwszego oficera Jana Grudzińskiego, pod osłoną nocy zdecydowali się na ucieczkę i rozpoczęli słynną, trwającą 27 dni podwodną peregrynację.
Po dotarciu do UK okręt pod polską banderą, u boku aliantów, walczył z niemieckimi jednostkami. 8 kwietnia 1940 roku zatopił niemiecki transportowiec wojskowy "Rio de Janeiro", przewożący żołnierzy i sprzęt wojskowy, czym przyczynił się do zdemaskowania przygotowywanej przez Hitlera inwazji na Norwegię.
W ostatni swój rejs "Orzeł" wyszedł 23 maja 1940 r. W niewyjaśnionych dotąd okolicznościach nie powrócił z morza.
Więcej o ekspedycji w 20. numerze "Gościa Gdańskiego".