– Wiosło, łódź, fale, ster... Bardzo często mieszkańcy Pomorza nie zdają sobie sprawy, jak wiele morskich motywów znajduje się w świątyniach, które znają i odwiedzają od lat – mówi prof. Tadeusz Jastrzębski.
Niedawno na rynku wydawniczym ukazała się wyjątkowa publikacja – „Ikonografia marynistyczna w sztuce sakralnej na Pomorzu”. Książka porusza niezbadane przez nikogo wcześniej zagadnienie, a autor na kolejnych kartach monografii zaraża czytelnika swoją pasją. – Temat zaabsorbował mnie tak bardzo, że kiedy budzę się rano, to pierwsze moje myśli kieruję w stronę... morskich detali w kościołach – mówi z uśmiechem.
Tchnienie Ducha Świętego
Tadeusz Jastrzębski jest inżynierem, profesorem, emerytowanym wykładowcą akademickim, autorem ponad 200 prac naukowych. Niemal całe swoje zawodowe życie poświęcił projektowaniu konstrukcji okrętowych. Co sprawiło, że ceniony w Polsce i na świecie specjalista od budowy statków nieoczekiwanie zajął się motywami morskimi w sztuce sakralnej? Sam odpowiada krótko: „Natchnął mnie Duch Święty”. – Pewnego razu, siedząc w kościele dekorowanym przez artystę rzeźbiarza Czesława Dźwigaja, zachwyciłem się ołtarzem marynistycznym. Wtedy poczułem, że ktoś lub coś podsuwa mi myśl: „Przecież takich wspaniałych obiektów musi być więcej. Trzeba je odnaleźć, zbadać o nie i opisać” – wspomina. Od tego momentu prof. Jastrzębski rozpoczął podróż po całym Pomorzu. Odwiedzając niemal wszystkie napotkane po drodze świątynie, z dokładnością i skrupulatnością godną benedyktyńskiego mnicha dokumentował morskie inspiracje. – Podczas tych poszukiwań stwierdziłem olbrzymie bogactwo tematu dotychczas przez nikogo niezbadanego – podkreśla. Profesor w czasie 7-letnich badań odwiedził kilkaset kościołów. Tym, czego doświadczył i co odkrył, postanowił podzielić się z czytelnikami.
Koło ratunkowe
Jak wynika z monografii prof. Jastrzębskiego, do najchętniej wykorzystywanych przez twórców elementów marynistycznych należą: łódź, wiosło, ster, kotwica czy statek. Jednak już latarnia morska jako motyw dekoracji świątyń występuje niezwykle rzadko. – Odnalazłem jedynie dwa takie przykłady. To dość zaskakujące, ponieważ latarnia jest głęboko zakorzeniona w symbolice chrześcijańskiej. To metafora niebiańskiej przystani, do której przybija dusza po swoim niebezpiecznym, życiowym rejsie – tłumaczy autor. Z kolei zupełnie nowym morskim symbolem w sztuce sakralnej jest... koło ratunkowe. – Któregoś razu zostało ono umieszczone na okładce „Gościa Niedzielnego”. To wy przyczyniliście się do rozpropagowania tego motywu, który zaczął być wykorzystywany w dekoracjach kościelnych, m.in. w kaplicy w Świnoujściu – zaznacza T. Jastrzębski. Autor, analizując detale marynistyczne, dochodzi do zaskakujących wniosków. – Okazuje się, że na Pomorzu istnieją świątynie, w których nie odnajdziemy jakichkolwiek marynistycznych elementów, choć – ze względu na miejsce położenia czy wezwanie – powinny być one nimi nasycone. Przykładem tego jest kościół pw. Gwiazdy Morza w Sopocie – podkreśla prof. Jastrzębski.
Morscy święci
Jeden z najciekawszych fragmentów książki poświęcony jest elementom marynistycznym inspirowanym życiem świętych. Zagłębiając się w kolejne akapity, czytelnik dowie się, że artyści odwołują się nie tylko do znanych i rozpoznawalnych postaci związanych z morzem, takich jak św. Mikołaj czy św. Wojciech, ale także do świętych, którzy nie funkcjonują w powszechnej świadomości mieszkańców Pomorza. Jednym z nich jest bł. Władysław Miegoń. W 1919 r. rozpoczął służbę wojskową jako kapelan w stopniu kapitana, od początku silnie eksponując swoje przywiązanie do polskiego morza. Uczestniczył w zaślubinach Polski z Bałtykiem w Pucku, celebrował Mszę św. przed rozpoczęciem prac związanych z budową portu w Gdyni, wielokrotnie przewodził Eucharystii na pokładzie ORP „Iskra”. Podczas kampanii wrześniowej uczestniczył w walkach lądowej obrony Wybrzeża. Chcąc dzielić los z innymi żołnierzami, stał się dobrowolnym jeńcem wojennym. W obozie koncentracyjnym Dachau został zamęczony, a potem spalony. Dzisiaj jest patronem kilku parafii, a jego portrety wystawiane są w pomorskich świątyniach. – Pytałem wiele osób, czy znają tę wyjątkową postać. Zdecydowana większość zaprzeczyła. Mam nadzieję, że poprzez moją monografię życiorys i dokonania ks. Miegonia zostaną rozpowszechnione – mówi autor. Książka – pokłosie marynistycznej peregrynacji Tadeusza Jastrzębskiego po pomorskich świątyniach – jest pozycją obowiązkową dla wszystkich pasjonatów sztuki i miłośników morza. To dzieło wyjątkowe, odkrywające niezbadane dotąd zagadnienie. Wysmakowane i perfekcyjne w każdym calu.