Rocznica stanu wojennego. – Kiedy wynegocjowaliśmy zakończenie strajku, oficerowie obiecali nam, że będziemy mogli poddać się honorowo, jak mjr Sucharski. Okazali się mniej słowni od niemieckiego Wehrmachtu – mówi Andrzej Michałowski, jeden z przywódców strajku w Porcie Gdańskim.
Już wieczorem 12 grudnia byłam pewna, że coś się szykuje. Że będą aresztowania – mówi Joanna Wojciechowicz, która była szefową informacji „Solidarności” Regionu Gdańskiego. W domu odbywała się właśnie siedemnastka jej syna Michała, w środowisku solidarnościowym popularnie nazywanego „pistoletem”, zaangażowanego członka Ruchu Młodej Polski. – Wysłałam chłopaków do trójmiejskich hoteli, żeby ostrzegali uczestników zjazdu. Niektórzy ze swojej misji wrócili dość szybko. Jeden z nich widział na własne oczy aresztowania w hotelu „Monopol” – wspomina Joanna. Wiedziała, że przyjdą także po nią. Jej zatrudniający 43 osoby wydział mieścił się w ówczesnej siedzibie związku we Wrzeszczu przy ul. Grunwaldzkiej. 24 godziny na dobę, przez cały czas Festiwalu Solidarności, pracował nad przekazywaniem społeczeństwu prawdziwych informacji. Aresztowanie było więc tylko kwestią czasu.
Subskrybuj i ciesz się nieograniczonym dostępem do wszystkich treści