Sztab obwodu Armii Krajowej stacjonował na plebanii. Tam właśnie obmyślane były najbardziej spektakularne akcje – odbicia więźniów z rąk NKWD czy zamachy na funkcjonariuszy bezpieki...
Choć od śmierci ks. Józefa Waląga minęło już prawie 20 lat, pamięć o nim wciąż jest żywa. Świadczą o tym świeże kwiaty i zapalone znicze stojące na grobie kapłana przez okrągły rok. Kilkadziesiąt lat był proboszczem parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Pruszczu Gdańskim. – To była postać niezwykle wyrazista, wielki autorytet, a jednocześnie postrach wszystkich wikariuszy i okolicznej młodzieży. Sam padłem jego „ofiarą” podczas spowiedzi. Miałem wówczas kilkanaście lat. Przyznałem się, że piłem szampana. On wyszedł z konfesjonału i w czasie nabożeństwa zaczął na mnie wrzeszczeć, że taki gówniarz, a już po butelkę sięga – opowiada Andrzej Ślusarczyk, dzisiaj radny. – Owszem, był wymagający i surowy, a jednocześnie pomocny i całkowicie oddany ludziom. Znał imiona wszystkich parafian. Spotkawszy człowieka na ulicy, zawsze pytał, jak powodzi się mamie, tacie, rodzeństwu. Tym najuboższym pomagał. Tak po cichu, bez rozgłosu – wspomina Józefa Krośnicka, która w tym roku skończyła 102 lata. 12 października Rada Miasta postanowiła uhonorować duchownego, ogłaszając rok 2017 Rokiem ks. Józefa Waląga. Kim był i czym wsławił się pruszczański proboszcz? Co sprawia, że jego losy nadal inspirują lokalną społeczność?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.