Uroczysta Msza św. rozpoczęła wieczorną część obchodów 46. rocznicy wydarzeń grudniowych w Gdyni.
W kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa 17 grudnia odprawiona została Msza św. w intencji ofiar Grudnia'70. Uroczystej Eucharystii przewodniczył bp Wiesław Szlachetka.
W homilii duchowny nawiązując do tzw. wydarzeń grudniowych podkreślił, że "każda ideologia jest wyrazem programowej bezbożności". - Każda ideologia to strukturalne, systemowe zło. Papież Franciszek wskazuje, że ideologie są jak tsunami - pozostawiają po sobie jedynie ruinę, śmierć i zgliszcza - mówił.
- Takie skutki pozostawiła po sobie m.in. ideologia komunizmu, która w swe struktury uwikłała wielu i kazała nawet zabijać - strzelać do bezbronnych braci. Tak było tu, w Gdyni w grudniu 1970 roku. Nie wolno zaprzepaścić przelanej krwi robotników. To oni za naszą ojczyznę zapłacili cenę najwyższą. Przelana przez nich krew woła do naszych sumień, abyśmy byli wierni Bożym prawdom. Prawdy te stoją na straży godności życia każdego człowieka - dodał.
W homilii nie zabrakło także odwołań do współczesności. - Możemy dzisiaj zaobserwować wiele niepokojących zjawisk szkodzących naszej ojczyźnie, a także całej Europie, której cywilizację zrodziło chrześcijaństwo - zaznaczył
Do szkodliwych zjawisk bp Szlachetka zaliczył m.in. dyktaturę politycznej poprawności. - Polega ona na tym, żeby dobra i zła nie nazywać po imieniu. Celem tej nowomowy jest, aby się wszystkim przypodobać. Czy człowiek, który chce się przypodobać wszystkim, może być wiarygodny? Jaki jest jego moralny kręgosłup?
Bp Szlachetka dodał, że z dyktaturą politycznej poprawności "wiąże się łatwe oskarżanie o mowę nienawiści". - Tym epitetem zaczyna się coraz częściej szafować zwłaszcza wobec tych, którzy pozostają wierni prawdzie.
- Niepokoi też zachowanie niektórych naszych rodaków, którzy za najważniejszy cel postawili sobie destabilizowanie państwa, tylko dlatego, że utracili przywileje - zakończył.
Po Eucharystii sprzed kościoła wyruszył pochód pod pomnik Ofiar Grudnia, gdzie nastąpiło złożenie kwiatów.
O porannej części obchodów więcej TUTAJ.
Więcej na temat ofiar Grudnia'70 w 51. numerze "Gościa Gdańskiego" na 18 grudnia.
Wieczorem 16 grudnia 1970 r. wicepremier Stanisław Kociołek, jak gdyby nic się nie stało, wezwał gdyńskich robotników do powrotu do pracy. W tym samym czasie wojsko i milicja dostały rozkaz zablokowania dostępu do stoczni i portu. Do dziś nie wiadomo, czy była to świadoma prowokacja, czy też tragiczny zbieg okoliczności. Spieszący na wezwanie Kociołka gdynianie trafili wprost pod karabinowe lufy. Zginęło co najmniej 18 młodych mężczyzn.
Dzień 17 grudnia 1970 r. przeszedł do najnowszej historii Polski jako gdyński czarny czwartek. Tego samego dnia do ostrych walk ulicznych doszło także w Szczecinie, gdzie zabito kolejne 16 osób. Dzień później w Elblągu milicjant zastrzelił 22-letniego Mariana Sawicza. Większość grudniowych ofiar stanowili chłopcy w wieku szkolnym i młodzi mężczyźni, głównie robotnicy.
Według oficjalnych danych podczas tzw. wydarzeń grudniowych, na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga zginęło 45 osób, a 1165 odniosło rany. Do dziś nie mamy całkowitej pewności, czy liczby te nie zostały zaniżone przez władze PRL z powodów propagandowych.